Przez ostatnie lata w okolicach 1 marca pisałem okolicznościowy felieton z okazji Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Poczucie obowiązku, ale i przyjemność niemała, bo zawsze znalazł się jakiś nadęty, a wielce skrzywdzony epigon postkomunizmu, niezadowolony literalnie ze wszystkiego: i z dnia, i z pamięci, i żołnierzy i z narodowego charakteru święta. Znacie ten typ…
Zwycięstwo bez hagiografii
Przez ostatnie lata w okolicach 1 marca pisałem okolicznościowy felieton
z okazji Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Poczucie obowiązku, ale i przyjemność niemała, bo zawsze znalazł się jakiś nadęty, a wielce skrzywdzony epigon postkomunizmu, niezadowolony literalnie ze wszystkiego:
i z dnia, i z pamięci, i żołnierzy i z narodowego charakteru święta. Znacie ten typ…
W tym roku odpuściłem, bo święto Niezłomnych – tak wolę ich nazywać
– pięknie już wyrosło. Uznałem, że i bez mojego skromnego wsparcia doskonale daje sobie radę. Ma nie tylko garstkę zapaleńców, lecz też honorowe poparcie prezydenta i pani premier. Nie będę, jak ta żaba z przysłowia, podkładał nogi, gdzie konie kują.
Niezłomni mają dzisiaj swój czas. Nie zapomnieli o Polsce, więc i wolna Polska dzisiaj o nich pamięta. Jeśli ich świętu cokolwiek dzisiaj zagraża, to przede wszystkim nadmierna celebra, oficjalna sztywność, która sprawi, że skamienieją w beton, zatracą się w akademiach drętwych jak te, które w czasach naszego dzieciństwa urządzano na 1 maja lub na rocznicę październikowej rewolucji.
Dla zwycięskiej tradycji krzepiące są nawet głosy krytyczne, bo nie pozwalają na hagiograficzne hołdy. Każą ważyć racje, emocje i wybory. Ile razy wspomniało się w tym roku o Niezłomnych, ich przeciwnicy krzyczeli: „Bury”! Zaleszany! Wymordowani Białorusini!
Tak samo w „Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, nawet w komentarzach na naszej stronie internetowej. W mediach to się nazywa zorkiestrowaniem: gdzie nie zajrzysz, ta sama śpiewka. Jeszcze jeden powód, by pożałować co niektórych intelektualistów. Zbyt wiele luzu na samodzielne myślenie to oni jednak nie mają.
Zostało Ci do przeczytania 46% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 11/2016: