Początek roku to żniwa dla wszelkiej maści proroków, którzy z różnym stopniem autorytaryzmu, ale zawsze bez jakichkolwiek konsekwencji, głoszą wszem i wobec jaki też będzie rozpoczynający się rok. Media nimi wykipiały, jak zawsze. Można odnieść wrażenie, że przed redakcjami ustawiają się długie kolejki rodzimych następców Nostradamusa, którzy spieszą podzielić się na antenie, albo na łamach, swym czarno - lub jasnowidztwem. Sam Nostradamus w ubiegłym roku nieco nawalił. Przewidywał w nim zapaść światowej ekonomii oraz trzecią wojnę światową. Nic takiego nie zaszło - i dobrze. Ale niesmak pozostał.