Po niedzielnym meczu, orkiestrowo przegranym z Lechem Poznań (3:0), piłkarze Legii Warszawa autokarem powrócili do stołecznego matecznika. Tam na parkingu oczekiwała ich grupa pięćdziesięciu kibiców bez reszty oddanych barwom klubu.
Po niedzielnym meczu, orkiestrowo przegranym z Lechem Poznań (3:0), piłkarze Legii Warszawa autokarem powrócili do stołecznego matecznika. Tam na parkingu oczekiwała ich grupa pięćdziesięciu kibiców bez reszty oddanych barwom klubu.
Kibice, mówiąc delikatnie, dość nisko ocenili umiejętności swych ulubieńców, zaprezentowane na poznańskim stadionie, takoż każdemu z nich wymierzyli „lepa” w tył głowy albo z „liścia”w twarz. „Jeśli w kolejnym meczu zagracie tak samo, to znów przyjdziemy” – usłyszeli na odchodne zawodnicy Legii (podaję za „Przeglądem Sportowym”).
W sumie nic nowego. Wszak bywało już, że kibice prali zawodników swych ukochanych drużyn po przegranych meczach. W takich okolicznościach również piłkarze GKS Dospel Katowice dostawali po twarzy, a jeden z nich nawet stracił ząb po porażce z Górnikiem Łęczną. Kibice Resovii Rzeszów prali piłkarzy Resovii Rzeszów, podobnie jak kibice Radomiaka łomotali swoich. Tymczasem Legia może tu nieco zaskakiwać. Jej kibice co prawda tylko w ostatnim czasie spuścili łomot piłkarzom izraelskim, a wcześniej kibicom holenderskim, dewastując przy okazji warszawski klub „Chmury”, lecz własnych grajków raczej nie tykali.