Zupełnie nie rozumiem tego skrajnie bezpodstawnego oburzenia, towarzyszącego powołaniu przez ministra środowiska Henryka Kowalczyka osoby pana prof. dr hab. Zygmunta Jasińskiego z SGGW do Rady Ochrony Przyrody. Oczywiście, nie podlega dyskusji fakt, że świeżo powołany przez ministra prof. Jasiński od szesnastu miesięcy nie żyje. Niemniej należy mieć na uwadze przede wszystkim jego wysokie kompetencje oraz naukowy dorobek, który nie budzi przecież żadnych wątpliwości. Profesor był bowiem specjalistą z biologii rozrodu pszczół. A wszyscy zdajemy sobie sprawę, w jak trudnej sytuacji znajdują się aktualnie pszczoły. Ponadto był autorem ponad 100 publikacji, a także promotorem 116 prac magisterskich i 9 doktorskich w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Dlatego za skrajną złośliwość należy uważać wyrzucanie mu teraz, przy okazji ministerialnego powołania do Rady Ochrony Przyrody, że zmarł 15 kwietnia 2017 roku. Uważam, że powinniśmy wreszcie nauczyć się oddzielać życie prywatne od zawodowego - czym zapewne kierował się minister Kowalczyk.