Jeśli jako pacjentowi nie podoba mi się lekarz, mogę poprosić o diagnozę innego. Telewizor mogę przełączyć na inny kanał, a w kiosku wybrać inną gazetę. Partię polityczną, która robi mnie w bambuko, mogę pozbawić władzy. Po to właśnie są wybory. Jeśli urzędnik lub policjant skrzywdzą mnie, mogę poskarżyć się na nich zwierzchnikom. Ale jeśli oni mnie zlekceważą, odmówić poparcia.
Sędziemu mogę co najwyżej... A nie! Nawet tego nie mogę, bo dostanę grzywnę za obrazę sądu. Za to sędziemu wolno zrezygnować ze zdrowego rozsądku (patrz: afera z warszawskimi kamienicami) i przyklepać kuratora dla osoby, która ma 130 lat, a ostatnio widziano ją w latach 40. ubiegłego stulecia w warszawskim getcie. Durne prawo, ale prawo. „W trudnym okresie stresów i przepracowania, każdemu z nas zdarzają się kroki podjęte bezrefleksyjnie, z przeoczeniem specyficznych uwarunkowań”.