W ostatni weekend na konwencji wyborczej jedynej słusznej partii premier powiedział, że „przez trzydzieści ostatnich lat nie było w Polsce tyle wolności, ile jest teraz”. Jestem tego samego zdania co premier, i również z niedowierzaniem obserwuję ten lawinowy przyrost wolności. Dostrzegam rzeczy, które dziś wolno, a jeszcze wczoraj (żeby już nie wybiegać wstecz o te trzy dekady) mogłyby dziwić. Tymczasem dziś już nie dziwią nikogo. Też tak macie?