Literacką potęgą, cóż robić, Siedlce nie są. Ani z nas Czarnolas, ani Nowogródek. Na wieszcza, który ukocha i opisze Siedlce czule jak Andrzej Stasiuk podkarpacką Duklę, czekamy od dawna. Ale i my sroce spod literackiego ogona nie wypadliśmy.
Pasek w swoich „Pamiętnikach” docenił siedlecką gościnność, polegającą na tym, że w mieście przyjęto go „nemine reclamante”, czyli bez niczyjego sprzeciwu. Wielki Bolesław Prus z siedleckiej bramy (co ją później Niemcy w 1941 rozebrali) osobiście pokpiwał w swoich stołecznych „Kronikach”. Stefan Żeromski na pierwszej stronie „Przedwiośnia” rozsławił miasto i okolicę, za co słusznie przez potomność nagrodzony został pomniczkiem z ławeczką przed siedlecką biblioteką.