„A wiosną – niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę” – prosił Jan Lechoń,
z zawodu poeta przedwojenny. Dlaczego wiosnę i Polskę postrzegał osobno? Nie mam pojęcia. Artyści mają swoje kaprysy. Mają też przebłyski geniuszu. Intuicyjnie wiedzą, co się z czym rymuje, a co nie. Wiosna z Polską nie rymuje się w żaden sposób.
Polska jest wieczna, wiosna natomiast – sorry, taki mamy klimat
– jest przejściowa. Wiosna trwa góra dwa – trzy miesiące. Początki zwykle bywają miłe, pełne planów i nadziei. Wiosna kusząco potrząsa kwiatem nowości. Zawsze przyjemna to odmiana po zimie. Najdalej po kwartale staje się jednak nie do wytrzymania. Atmosfera niepokojąco gęstnieje, robi się gorąco, duszno, niespokojnie i burzowo.