Tak, to prawda, mamy w Polsce film „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”. Owszem, od czasu do czasu do niego wracamy, żeby się pośmiać. Poprawia nam nastrój, gdy widzimy, jak biedny Polak (w tej roli brawurowy Marian Kociniak) góruje cwaniactwem nad przedstawicielami innych nacji. Filmu nie traktujemy jednak serio, bo to komedia. I bardzo przepraszamy, jeśli towarzysz Putin wziął rzecz na poważnie. Nie było to naszym zamiarem.
Tak naprawdę to nie rozpętaliśmy II wojny światowej. Zrobili to na spółkę Adolf Hitler, stojący na czele III Rzeszy Niemieckiej, oraz Józef Stalin, stojący na czele Rosji Sowieckiej. Kiedyś już pisałem w tym miejscu o tych czasach, gdy chłopcy Mołotowa byli sojusznikami Ribbentropa. Jeśli się nie przyjęło, to chętnie powtórzę.