– Znajomy powiedział, żebym się jak najszybciej wynosił, bo inaczej długo nie pożyję – mówi mieszkaniec Mokobód.
– Znajomy powiedział, żebym się jak najszybciej wynosił, bo inaczej długo nie pożyję – mówi mieszkaniec Mokobód.
Dzwoni do naszej redakcji prawie codziennie, a każdy telefon to wołanie o pomoc, której, jak twierdzi, nie otrzymuje od GOPS. A nie prosi o wiele. Chodzi o grzyb i wilgoć w ścianach.
– Ja tu powoli umieram – mówi pan Jan z Mokobód. – Z trudem poruszam się o kulach, praktycznie nie wychodzę z domu. A tu jest jak w grobie. Przez grzyb i wilgoć w powietrzu jest siwo, niemal widać, jak unosi się to paskudztwo ze ścian. Nie piję alkoholu, a chodzę przez to jak pijany. Na oczy już prawie nie widzę. Coraz częściej mam krwotoki i boleści brzucha, codziennie krwią pluję, pogotowie mnie zabiera. Czuję, że przez ten grzyb jestem na wykończeniu. Zostawiono mnie bez pomocy.
Mieszkaniec Mokobód uważa, że ratunkiem dla niego byłby remont ścian w jego domu. Chodzi o materiały na jeden mały pokoik, w którym najczęściej przebywa. Wyliczył, że na: płyty katronowo-gipsowe, listwy do ich przymocowania i środek do dezynfekcji ścian potrzeba 3300 zł.
– Na tyle zostało wycenione moje życie – mówi z goryczą starszy mężczyzna. – Gdybym nie musiał, to bym nikogo o nic nie prosił. Ale ja mam 640 zł miesięcznie. Walczę o rentę, ale nie chcą mi jej przyznać. Bo najłatwiej oszczędzać na tych najbiedniejszych, najsłabszych. Ja muszę nawet prosić o to, żeby mi ktoś poszedł kupić chleb. To jak ja mogę walczyć z potężną gminą, GOPS, czy wszechwładnym ZUS?
najnowsze
popularne