Niezaspokojony głód mieszkań

Łuków

Piotr Giczela 2011-05-13 16:01:59 liczba odsłon: 13606
Na terenie dawnego tartaku w Łukowie już można by zaczynać budowę nowego osiedla mieszkaniowego. Gdyby tylko zgodę wyrazili urbaniści. Fot. PGL

Na terenie dawnego tartaku w Łukowie już można by zaczynać budowę nowego osiedla mieszkaniowego. Gdyby tylko zgodę wyrazili urbaniści. Fot. PGL

Budownictwo mieszkaniowe jest kołem zamachowym gospodarki. To znana prawda. Zna ją też burmistrz Łukowa, Dariusz Szustek. Dlatego na liście najważniejszych spraw do załatwienia w tej kadencji umieścił punkt: „Rozwój budownictwa mieszkaniowego, infrastruktury i urbanistyki miejskiej”.

W mieście od lat panuje głód mieszkań. Ceny metra kwadratowego w lokalach na rynku wtórnym (pierwotnego nie ma, bo nic się nie buduje i nic nie sprzedaje) sięgają cen lubelskich. Jeden z łukowskich agentów nieruchomości stwierdził, że taniej jest nabyć mieszkanie w: Siedlcach, Białej Podlaskiej czy Radomiu. Łukowskie ceny wahają się od min. 2,2 tys. zł do max. 4 tys. zł za m2 powierzchni mieszkania. Przeciętnie jest to nieco ponad 3 tys. zł za m2.

PAN PREZYDENT I BRAK MIESZKAŃ W MIEŚCIE

Tymczasem nawet niektórzy przedstawiciele Rady Miasta są przeciwni pomysłom nowego burmistrza, by rozwijać w Łukowie budownictwo wielorodzinne. Przynajmniej tak ich wystąpienia na sesjach są oceniane przez opinię publiczną.

Spór o budowę kilku bloków przy ul. ks. Brzóski w Łukowie podzielił radnych jeszcze za czasów poprzedniej Rady Miasta, gdy burmistrzem był Zbigniew Zemło. Jeden z lokalnych przedsiębiorców budowlanych, właściciel firmy „Elbud”, Jakub Chruściel, na kawałku nieużytku pomiędzy starym spółdzielczym os. Klimeckiego, al. Kościuszki i ul. Przemysłową zaplanował wstawić nową „osiedlową plombę”. Chociaż samorządowcy narzekają na braki mieszkań w mieście, to w chwili, gdy J. Chruściel rozpoczął starania o kupno nieużytku, Rada Miasta postawiła veto. Najbardziej przeciwstawiał się radny Mariusz Chudek, wówczas przewodniczący Komisji Finansów, Budownictwa, Planowania Przestrzennego i Gospodarki Gruntami. Radzie udało się w tamtym czasie skutecznie zablokować działania J. Chruściela, poprzez, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, wprowadzenie wśród radnych koalicyjnych dyscypliny przy głosowaniu uchwały o... zdjęciu z porządku obrad sesji uchwały o sprzedaży działki „Elbudowi”. W tej kwestii miała się odbyć odrębna sesja, ale w minionej kadencji do niej już nie doszło.

Sprawa odżyła ponownie po wyborach. Właściciel „Elbudu” ponowił swoją ofertę. Radni, w zmienionym składzie, tym razem przyjrzeli się pomysłowi okiem przychylnym i szybko doszło do dobicia targu. Nie obeszło się jednak bez awantury na sesji. Radny M. Chudek wdał się w dyskusję z popierającym budowlaną inicjatywę J. Chruściela burmistrzem Dariuszem Szustkiem (PiS). – Nie będę zwracał się do pana „panie burmistrzu” dopóty, dopóki pana szef (prezes PiS, Jarosław Kaczyński - przyp. red.) nie będzie zwracał się do obecnego prezydenta Rzeczypospolitej należnymi mu słowy „panie prezydencie” – zakończył swoją wypowiedź M. Chudek.

Radny M. Chudek sprzeciwia się budowie nowych bloków we wskazanym miejscu, bo uważa, że powinny się tam znaleźć parkingi, m.in. dla mieszkańców os. Klimeckiego, których w Radzie Miasta reprezentuje.

MIESZKANIA NA TARTAKU

Spór o bloki przy ks. Brzóski na razie został zażegnany. J. Chruściel kupił od miasta działkę i skompletował dokumentację, niezbędną do rozpoczęcia inwestycji. W niedługim czasie na miejskich nieużytkach wyrośnie więc kilka nowych bloków, a teren wokół nich zostanie zagospodarowany.


Dzięki nowym osiedlom mieszkaniowym, zlokalizowanym po północnej stronie linii kolejowej Warszawa-Terespol, położone tam dzielnice Łukowa miałyby szansę na szybki rozwój. Fot. PGL

Działki w mieście nabyli też trzej inni właściciele firm budowlanych, a wśród nich tacy lokalni potentaci, jak: Jakub Kożuchowski, właściciel firmy „Tamex” i Antoni Makaruk, właściciel „Instalbudu”. Panowie: A. Makaruk, J. Kożuchowski i trzeci nabywca, Waldemar Piotrowski, postanowili zagospodarować rozległy teren po upadłym tartaku. Jest to rejon miasta, wymagający wyjątkowo dużych nakładów, by doprowadzić go pod względem urbanistycznym do poziomu śródmiejskiego.

Od lat bowiem Łukowem, na północ od torów kolejowych linii Warszawa-Terespol, przecinających miasto na dwie części, poważnie nie interesował się nikt. Rejon ulic: Farfak, Okrzei, Rurowa i Tartaczna, gdzie znajdują się działki po dawnym tartaku, jest zaniedbany. Całkiem niedawno doprowadzono tam dopiero sieć gazową i wybudowano kanalizację deszczową. Trwają przygotowania do budowy kanalizacji sanitarnej. Wspomniany teren to rejon małych domów jednorodzinnych i starej zabudowy drewnianej, pamiętającej czas, gdy były to tereny rolnicze. Obecnie w planie miejscowym zagospodarowania przestrzennego tereny te przeznaczono pod... przemysł!

Właściwie ktoś do nowego planu przeniósł stare zapisy urbanistów, obowiązujące na początku lat 70., kiedy w Łukowie budowano Zakłady Mięsne, a po sąsiedzku, po drugiej stronie torów, miały się znaleźć zakłady „Mostostalu”. Ostatecznie ten zakład wybudowano w Siedlcach, a w Łukowie pozostała do dziś pamiątka w postaci strefy budownictwa przemysłowego w rejonie, gdzie żadnego przemysłu nie ma i raczej nie będzie.

NIE PŁOSZCIE INWESTORÓW!

– Mamy tylko kłopot z tą strefą przemysłową. Na rękę nam byłoby wybudowanie osiedla mieszkaniowego – mówi Marcin Mateńko, zastępca burmistrza Łukowa. – Mamy szanse pozyskać na budowę kanalizacji pieniądze z funduszy unijnych, lecz tylko wtedy, gdy będzie korzystny przelicznik mieszkańców, korzystających z niej. Gdyby w rejonie, o jakim rozmawiamy, zaplanowano osiedle mieszkaniowe, przelicznik byłby korzystny. Teraz niestety nie.

Wiele jednak wskazuje na to, że budowa bloków na terenie dawnego tartaku szybko nie ruszy. Właściciele firm, które ubiegały się o pozwolenia, nie otrzymały ich ze względu na inne przeznaczenie terenu. W korzystnej sytuacji jest jedynie J. Kożuchowski, który na swoim kawałku potartacznej działki na razie zaplanował betoniarnię. Obiekty przemysłowe we wskazanym rejonie mogą być lokalizowane.

Czy istnieje jakakolwiek szansa na wyjście z tarapatów, w jakie Łuków wpędziły władze samorządowe poprzednich kadencji, które nie zwracały uwagi na zapisy, dotyczące przeznaczenia działek, które przyjmowano do kończonego właśnie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Łukowa? Czy jest szansa, że budowlańcy, którzy chcieli zainwestować w rozwój Łukowa własne pieniądze, zechcą zrealizować swoje pomysły?

URBANISTKA WSKAZUJE WŁAŚCIWĄ DROGĘ

Anita Nankiewicz, urbanistka jednej z lubelskich firm, która zna łukowskie uwarunkowania doskonale, twierdzi, że obiema rękoma podpisuje się pod decyzjami o rozwoju Łukowa. – Tyle tylko, że nie można iść na skróty, a tak chcieli zrobić właściciele firm, zamierzający budować osiedla. Przy obecnym stanie prawnym należałoby wydać decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, bo plan jest jeszcze niezatwierdzony. Nikt takiej decyzji nie da na osiedle z 7 czy 9 blokami! Jeden budynek, to co innego – mówi urbanistka.

Z jej dalszych wypowiedzi wynika, że należy poczekać na uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego miasta, przygotowując jednocześnie nowe studium zagospodarowania, w którym ujęto by już zmianę przeznaczenia działek z przemysłowych na działki pod budownictwo wielorodzinne. Na jednej sesji radni mogliby przyjąć oba dokumenty, a później, najszybciej jak to możliwe, dokonać zmian w planie zagospodarowania miasta i inwestować w budownictwo. Innej drogi racjonalnego i zgodnego z prawem postępowania nie ma. Decyzje w tej sprawie w pełni zależą od władz miasta.
Piotr Giczela
Komentarze (50)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.