Odczłowieczenie
Badyl w mrowisko
2012-05-16 10:39:04
liczba odsłon: 5117
Stosowanie przemocy jest dowodem prymitywizmu. Nic nie tłumaczy bicia dzieci, które źle się uczą, są nieposłuszne albo zadają się ze złym towarzystwem. Nic nie tłumaczy istoty ludzkiej, mającej się za myślącą, która świadomie zadaje ból psychiczny lub fizyczny drugiej istocie. Nic nie tłumaczy ludzi, znęcających się nad zwierzętami, a przejawem powszechnego akceptowania tej formy przemocy nad słabszymi są wyroki sądów, traktujące zabicie w sposób okrutny psa czy kota jako czyn o małej szkodliwości społecznej. Ale cóż przemoc wobec „braci mniejszych”, jak mawiał o zwierzętach św. Franciszek z Asyżu, gdy w ostatnich dniach za czyn o znikomej szkodliwości społecznej sąd uznał (sfilmowane!) pobicie przez zakonnicę upośledzonej umysłowo dziewczyny, przebywającej w zakonnym domu opieki. Bijąca tłumaczyła się, że „tylko” uspokajała pobudzoną podopieczną. Nie da się wykluczyć, że ten „ręczny” sposób naprowadzania porządku stosowali rodzice owej zakonnicy wobec niej. Toż przemocy nie nauczyła się w mniszej wspólnocie! Przyniosła ją ze świata, z domu, z rodziny…
Problemem jest nie reakcja na zło, które zaistniało, ale przeciwdziałanie mu i niedopuszczanie do niego. Wina leży w gigantycznych zaniedbaniach wychowawczych; w braku umiejętności rozwiązywania konfliktów poprzez rozmowę i negocjację przede wszystkim we własnej rodzinie, w niechęci do takiego postępowania, bo jest trudniejsze niż chwycenie za pasek albo poniżenie dziecka wyzwiskami. Powielanie opartych na presji i przemocy schematów wychowawczych wynika więc z lenistwa i nierozumienia, że wychowuje się, dając samemu przykład właściwego postępowania. Jeśli dzieci, pozostawione same sobie, czynią źle i wyrastają na łobuzów, to nie jest wina „ulicy” ani „złego towarzystwa”, lecz tego, że od rodziców i bliskich nie doświadczyły serdeczności, zainteresowania ani konsekwencji w postępowaniu. „Wychowywano” je, stosując koszarowy dryl albo dając tzw. totalną wolność, która jest innym rodzajem obojętności wobec dziecka.
Salvador Dali, jako dorosły mężczyzna, przesłał swemu ojcu spermę w zawiązanej prezerwatywie. „Zwracam ci to, co we mnie zainwestowałeś” – napisał artysta. Myślę, że i między nami nie brakuje takich, którzy, gdyby mieli dość krytycyzmu i samokrytycyzmu, mogliby postąpić tak samo. Ale do tego trzeba dojrzeć. Trzeba nabyć umiejętności patrzenia na siebie i własne postępowanie nie poprzez okulary samozachwytu, ale na chłodno.
To nie jest tak, że – jak uważa wcale niemała część z nas – „dobre lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło”. Szkodzi bitemu, bo utrwala w nim przekonanie, że bicie jest „normalnością”. Ale nie mniej szkodzi bijącemu, bo go odczłowiecza.
Boxer
najstarsze
najnowsze
popularne