– Nawet doktor, u której się leczę, zachęcała mnie, żebym się nie poddawał i dalej walczył o swoje, bo mam rację – mówi rolnik z miejscowości Pruszyn Pieńki. – Powiedziała, że jestem pierwszy, który z takim uporem przeciwstawił się tej watasze. I trzymała za mnie kciuki, bo w walce z KRUS na pewno było to potrzebne.
– Na początku mało kto dawał mi szanse na wygraną – przyznaje rolnik. – Nawet znajomi mówili, żebym sobie dał spokój, że nie mam szans. Ja byłem jednak przekonany, że mam rację. To dlaczego miałem ustępować, nawet jeśli musiałem się przeciwstawić potężnej instytucji? I okazało się, że KRUS wcale nie jest taki wszechmocny, a jego decyzje można podważyć. Wiem, że nie tylko ja zostałem potraktowany jak ciemny chłopek, z którym można zrobić, co tylko się zechce. Tak traktuje się wielu rolników. Żeby tylko ich zbyć, żeby nie przyznać należnych świadczeń. A dlaczego to, co powie lekarz orzecznik KRUS, ma być traktowane jak wyrok? Myślę, że wszyscy ubezpieczeni w Kasie Rolniczej powinni walczyć o swoje prawa i nie pozwalać, żeby ich po prostu oszukiwano.
Pan Krzysztof, rolnik ze wsi Pruszyn Pieńki, od kilkunastu lat cierpiał na bóle kręgosłupa. Pomimo leczenia te nie ustępowały. Wreszcie lekarz neurolog skierowała go na rezonans magnetyczny. Badanie wykazało zmiany zwyrodnieniowe całego kręgosłupa, dyskopatię i przepuklinę uciskającą na korzenie nerwowe. [...]
Więcej w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 45.
Zostało Ci do przeczytania 85% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 45/2014:
najstarsze
najnowsze
popularne