„Aby osiągnąć wymierne efekty ekologiczne, konieczne jest zaangażowanie jak największej liczby mieszkańców w selektywną zbiórkę odpadów” – czytamy na stronie internetowej Urzędu Gminy Siedlce. W praktyce okazuje się jednak, że te apele najwyraźniej nie są skuteczne. Do niesegregowania odpadów przyznał się nawet wójt gminy Siedlce, Henryk Brodowski.
Publicznie obiecał jednak, że się poprawi.
– Już po pierwszym kwartale wyraźnie widzimy, że śmieci nie segregowanych jest prawie dwa razy tyle, ile być powinno – zwrócił się do radnych i sołtysów z wyraźnym wyrzutem prezes PUK Serwis, Grzegorz Gołąbek. – W kwietniu odpadów zmieszanych odebraliśmy aż 232 tony. Tymczasem powinno być ich góra 130 ton!
Zdecydowana większość mieszkańców gminy Siedlce zadeklarowała segregowanie odpadków. Segregowanie powinno się odbywać u źródła. Tymczasem z poszczególnych gospodarstw odbieramy tylko nieliczne worki z posegregowanymi śmieciami.
BĘDZIE PODWYŻKA?
Prezes przedstawił informacje, z których wynika, jak ważne ma to znaczenie z ekonomicznego punktu widzenia. Otóż, za utylizację metra sześciennego odpadków nie segregowanych jego firma musi płacić 210 złotych. W przypadku śmieci zbieranych selektywnie oplata ta wynosi 7 złotych. Łatwo więc wyliczyć, że jest trzydziestokrotnie niższa!
Zgodnie z umową zawartą z samorządem, PUK ma jednak obowiązek odbierania wszystkich odpadów, niezależnie od tego, jakie deklaracje składali mieszkańcy. Czy w tej sytuacji opłaty za odbiór śmieci mogą zostać podniesione?
Zostało Ci do przeczytania 65% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 22/2015:
najstarsze
najnowsze
popularne