Zdarza się, że słupy oświetleniowe są uszkadzane lub ulegają całkowitemu zniszczeniu w czasie kolizji komunikacyjnych. Ostatnimi czasy miasto w ogóle nie wymienia ich na nowe. Stoją jak smutne pomniki minionych kraks.
Coraz więcej latarni przy siedleckich drogach to takie smutne pomniki dawnych kraks. Czemu nikt ich nie wymienia? Fot. SedEf
Zdarza się, że słupy oświetleniowe są uszkadzane lub ulegają całkowitemu zniszczeniu w czasie kolizji komunikacyjnych. Ostatnimi czasy miasto w ogóle nie wymienia ich na nowe. Stoją jak smutne pomniki minionych kraks.
Rozumiem, że władze miasta mają kłopoty z finansami. Wiadomo, że Siedlce są zadłużone na ponad 400 mln zł. Lecz czy warto oszczędzać na bezpieczeństwie mieszkańców, gdy gdzie indziej nie robi się tego? Przecież uszkodzone latarnie nie raz wcześniej oświetlały miejsca niebezpieczne, takie jak skrzyżowania, łuki dróg, przejścia dla pieszych. W ogólnie dzięki nim w nocy była lepsza widoczność. Po uszkodzeniu część latarni nie świeci. Takie punktowe zaciemnienie powoduje, że w danym miejscu może wzrosnąć zagrożenie, np. napadem, rabunkiem, ale też spada bezpieczeństwo na drodze.
Niektóre latarnie są dosyć świeżo „skoszone”, inne czekają na wstawianie już 3-4 lata. Tak jest w przypadku ozdobnych czarnych lamp, np. na ul. Asłanowicza w rejonie skrzyżowania z ul. Pustą i ul. Błonie (w rejonie sklepu PSS Społem 1-ka). Można zrozumieć kwestie związane z ustaleniem sprawcy i wypłatą odszkodowań przez ubezpieczycieli. To wymaga czasu. Ale czy trzeba na to aż 4 lat?
Miastu jakoś trudno wydawać pieniądze z budżetu na naprawę latarni. Jako mieszkańcy obserwujemy za to jak łatwo pieniądze idą na premie, nagrody i wyższe pensje urzędników UM czy kilkunastotysięczne pensje prezydenta i jego zastępców. Panowie, czy poza klepaniem się wzajem po ramionach i uściskach na wszelkiej maści iventach, naprawdę nic nie możecie zrobić ze „skoszonymi” latarniami w Siedlcach?
najstarsze
najnowsze
popularne