W Dniu Pamięci o Zagładzie na cmentarzu w Holonie koło Tel Awiwu potomkowie Żydów łukowskich zebrali się, jak co roku, by wspominać swych krewnych i przodków, którzy zginęli w Holokauście.
Uroczystość przy pomniku Żydów łukowskich na cmentarzu w Holonie, 5 V 2016 r. Fot. Arch. K. CZUBASZKA
W Dniu Pamięci o Zagładzie na cmentarzu w Holonie koło Tel Awiwu potomkowie Żydów łukowskich zebrali się, jak co roku, by wspominać swych krewnych i przodków, którzy zginęli w Holokauście.
Rodzina Lastów z Zalesia koło Łukowa była jak na swe środowisko nietypowa. Miała w tej wsi ziemię, co wśród Żydów było dość rzadkie. Lastowie specjalizowali się w hodowli bydła i koni. Handlując zwierzętami, nawiązywali liczne kontakty. Znano ich w powiecie i szanowano. Wybuch wojny przyniósł kres dobrze prosperującego interesu oraz oznaczał konieczność przeprowadzki do przeludnionego i przymierającego głodem getta w Łukowie. Podczas masowych mordów i deportacji do Treblinki, które miały miejsce w październiku i listopadzie 1942 r. oraz w maju 1943 r., wielu członków rodziny Lastów straciło życie, jednak kilkunastu osobom udało się uciec i skryć w lesie w pobliżu rodzinnej wsi.
Gabi Last, syn ocalonego w Zalesiu Leona, z autorem artykułu, Tel Awiw, 6 V 2016 r.
W grupie uciekinierów z łukowskiego getta znalazł się Leon (Lajbel) Last. Wiedział, że bez pomocy ze strony polskich sąsiadów nie uda się im przeżyć. Przed wojną przyjaźnił się z Jankiem Oklińskim z Zalesia, postanowił więc zwrócić się doń po wsparcie.