Ludzie w Nowych Iganiach są inteligentni. Wiedzą dobrze, że na wsi śmierdzi, bo musi.
fot. Janusz Mazurek
Ludzie w Nowych Iganiach są inteligentni. Wiedzą dobrze, że na wsi śmierdzi, bo musi.
W Nowych Iganiach jest pięknie. Nowe ulice, chodniki, zieleń i dużo młodych ludzi spacerujących z wózkami – mówi była mieszkanka wsi, która przyjechała w odwiedziny do rodziny. - Wieś się zmieniła i wypiękniała. Pełno w niej nowych domów. Ludzie jeżdżą na wycieczki rowerowe w zorganizowanych grupach. Aż miło popatrzeć.
Tylko niemiło powąchać... Zdaniem części mieszkańców, smrody dobiegające z obór, psują obraz tej wiejskiej sielanki.
- Cały szkopuł w tym, że 10 metrów od jednej z ulic są dwie chlewnie, i to duże, na 150-200 świń – mówi kobieta. – Odór jest taki, że trzeba zakładać maskę. A do tego dochodzi okropny kwik i roje świńskich much, od których nie można się opędzić. A naokoło mieszkają ludzie, siedzą w domach przy zamkniętych oknach. O ile wiem, to chlewnie mogą być zlokalizowane w odległości przynajmniej 100 metrów od domów. A tu stoją niemal przy samej ulicy. Moja rodzina nie może już tego sąsiedztwa wytrzymać. A co najzabawniejsze, niedaleko chlewni mieszka sołtys. Nie reaguje na to wszystko.
Tymczasem sołtys jednak reaguje. I to, można powiedzieć, dość spontanicznie...
- Ludzie już całkiem powariowali – mówi sołtys Nowych Igań, Roman Chojecki.
najstarsze
najnowsze
popularne