Gdyby na styczniowej konferencji prasowej starosta nie wypowiedział gorzkich słów pod adresem zatrudnionego w sokołowskim szpitalu senatora Waldemara Kraski, nie naraziłby się na jego atak. A dyrektor SPZOZ w Sokołowie nie poczułaby się zobowiązana do wydania oświadczenia.
Prawdopodobnie nie wysłałaby też do senatora pisma, które jeszcze bardziej zaogniło konflikt. Gdyby konflikt się nie pogłębiał, może starosta nie przedstawiłby kolejnych oskarżeń. Z kolei senator nie zastanawiałby się, czy jego przełożona chce, żeby zwolnił się z pracy. Czy uda się przerwać to błędne koło?
Wszystko zaczęło się 27 stycznia, na konferencji prasowej w sokołowskim szpitalu. Została ona zwołana po zerwaniu przez związki zawodowe negocjacji z dyrekcją SPZOZ. Podczas konferencji starosta Leszek Iwaniuk zarzucił związkowcom działanie pod presją Waldemara Kraski, przewodniczącego senackiej Komisji Zdrowia (senatora PiS, a zarazem chirurga z sokołowskiego szpitala). To stwierdzenie podkreśliło polityczne podłoże konfliktu. Starosta zasugerował też, że za kryzys finansowy szpitala odpowiada partia rządząca, bo Narodowy Fundusz Zdrowia nie wypłacił placówce pieniędzy za tzw. nadwykonania.
SENATOR I JEGO LISTA
Senator Kraska odpowiedział trzy dni potem, na sesji Rady Powiatu. Winą za problemy szpitala obarczył rząd PO-PSL, który wprowadził dyskryminujący województwo mazowieckie algorytm podziału pieniędzy przez NFZ.
Zostało Ci do przeczytania 80% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 11/2017:
najstarsze
najnowsze
popularne