Jak siedlecki radny rozpoznaje wściekłe lisy?
radny Stefan Somla, fot. Janusz Mazurek
Jak siedlecki radny rozpoznaje wściekłe lisy?
– Co zamierzacie zrobić w sprawie wściekłych lisów w Siedlcach? – zapytał na sesji Rady Miasta Siedlce radny Stefan Somla.
Przedstawicielka Powiatowego Lekarza Weterynarii tłumaczyła, że w lasach zrzucane są szczepionki.
– Od lat nie było żadnego zgłoszenia o wściekłym lisie w Siedlcach i okolicach – stwierdziła. – Jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości, może nas o tym poinformować.
– Problem jednak jest – upierał się radny Somla. – U mojego sąsiada lisy wymordowały pawie, a pies nawet nie zaszczekał. A, jak wiadomo, na chorego lisa pies nie szczeka! Gdyby te lisy były zdrowe, to psy na pewno by szczekały!
To stwierdzenie wprowadziło w konsternację nie tylko lekarkę, ale również pozostałych obserwatorów sesji.
– Nie wiem, skąd pan bierze takie informacje – zaczęła nieśmiało lekarka. – Zawsze można zadzwonić do nas i poinformować o padłym zwierzęciu, a my przeprowadzimy niezbędne badania.
Radny utrzymywał, że lisy rozpanoszyły się w mieście i coś trzeba z tym zrobić.
– Z obecnością lisów w mieście trzeba się oswoić – stwierdził radny Krzysztof Majchrzak, który jest lekarzem weterynarii. – One nie stanowią zagrożenia, żywią się tak, jak bezdomne koty na śmietnikach. Nie trzeba się ich bać. Może zacznijmy je po prostu traktować jak koty?
najstarsze
najnowsze
popularne