Ten wyrok jest swego rodzaju precedensem, który właściciele stawów hodowlanych przyjęli z wielką radością. Kłusownik złapany na kradzieży ryb został dość surowo ukarany.
Sławomir Litwin ma bogate doświadczenie w zmaganiach z kłusownikami. (fot. ZJ)
Ten wyrok jest swego rodzaju precedensem, który właściciele stawów hodowlanych przyjęli z wielką radością. Kłusownik złapany na kradzieży ryb został dość surowo ukarany.
Do tej pory sądy zazwyczaj umarzały podobne sprawy (lub też wymierzały symboliczne kary) ze względu na małą społeczną szkodliwość czynu. Tym razem Sąd Rejonowy w Węgrowie podszedł do sprawy zupełnie inaczej. Można powiedzieć, że potraktował ją bardziej kompleksowo i wydal wyrok za całokształt.
- Przy kłusowniku znaleziono 50 sztuk karpi, ale sąd nie brał pod uwagę tylko tej jednej kradzieży - mówi doradca Gospodarstwa Rybackiego Nowej Suchej w gminie Grębków, Sławomir Litwin. - Uznał, że skoro kłusownik dysponował profesjonalnym sprzętem do połowu ryb, tak zwaną drygawicą o długości około 20 metrów, to kradł ryby także wcześniej i zamierzał to kontynuować. My zresztą dobrze o tym wiedzieliśmy, ale nie potrafiliśmy tego udowodnić i złapać go na gorącym uczynku. To bardzo trudne, kiedy trzeba chronić dziesiątki, czy nawet setki hektarów stawów. Kłosownicy czuli się więc praktycznie bezkarni. Może ten wyrok będzie stanowił jakiś przełom?
DO PUBLICZNEJ WIADOMOŚCI
Sławomir Litwin podkreśla, że kradzieże ryb są prawdziwą plagą w całym kraju. I region siedlecki nie jest wyjątkiem. Wręcz przeciwnie, kłusowników jest tu bardzo wielu. Niektórzy wręcz żyją „ze stawów”. Ryby są coraz droższe. Wystarczy ukraść kilka kilogramów dziennie, żeby uzbierać na „średnią krajową”.
najstarsze
najnowsze
popularne