Pan Piotr musi odpracować karę za spowodowanie wypadku. Jest tylko pewien problem... Ma orzeczenie o niezdolności do pracy.
Piotr Kowalczyk porusza się o kulach. (fot. M. Celińska)
Pan Piotr musi odpracować karę za spowodowanie wypadku. Jest tylko pewien problem... Ma orzeczenie o niezdolności do pracy.
Do wypadku doszło rok temu. Był ostatni dzień wakacji. Piotr Kowalczyk jechał motocyklem. Był pijany, miał 1,83 promila w organizmie. Półtora kilometra od domu, we wsi Topór (gmina Stoczek), uderzył w maszynę do robienia posadzek, która stała na drodze. Pomocy udzielili mu znajomi, którzy tam akurat pracowali. Trafił do szpitala, miał połamaną lewą nogę. Przeszedł operację.
– Wiem, że zrobiłem głupotę. Do dzisiaj tego żałuję – przyznaje.
Sprawą na zlecenie prokuratury zajęła się węgrowska policja. Kilka miesięcy później węgrowski sąd orzekł, że pan Piotr ma zapłacić 5 tys. zł świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym, zakazał mu prowadzenia pojazdów przez 4 lata, a za spowodowanie wypadku w stanie nietrzeźwości nakazał nieodpłatne prace społeczne przez 10 miesięcy, po 30 godzin w każdym miesiącu.
– Gdy zapadł wyrok, ja nie ruszałem się jeszcze z łóżka, nie chodziłem – mówi pan Piotr.
Wyrok zapadał bez jego udziału (tzw. wyrok nakazowy). Adwokat pana Piotra złożył sprzeciw wobec tej decyzji.
– Nie chciałem się wymigać od kary. Przyznaję, że źle zrobiłem. Odebranie mi prawa jazdy jest zrozumiałe, zapłata świadczenia również. Chcę zapłacić za swój błąd, tylko że nie do końca mogę... Bo nie jestem w stanie pracować – przyznaje Piotr Kowalczyk.
najstarsze
najnowsze
popularne