Rozmowa z Bartoszem Tarachulskim – trenerem piłkarzy Pogoni Siedlce.
Bartosz Tarachulski (fot. A. Król)
Rozmowa z Bartoszem Tarachulskim – trenerem piłkarzy Pogoni Siedlce.
Stał się Pan mężem opatrznościowym siedleckiej piłki nożnej. Jako grający szkoleniowiec. Często po Pańskich strzałach lub podaniach padały ważne bramki. Prowadząc, jako pierwszy trener, pierwszą drużynę, zawsze dawał jej Pan nową jakość.
– Zawsze starałem się i staram wypełniać swoje obowiązki najlepiej, jak potrafię.
- Powierzano Panu samodzielne prowadzenie pierwszego zespołu w trudnych sytuacjach. Zawsze też drużyna przełamywała się i z chłopców do bicia stawała się groźna dla najlepszych.
– Jeśli chodzi o ostatnie mecze w tej rundzie, to spodziewałem się, że zdobędziemy trochę więcej punktów.
- Bez przesady. Graliście z pierwszoligową czołówką. Na dziewięć spotkań przegraliście tylko dwa, odnosząc trzy zwycięstwa i cztery razy remisując.
– Statystycznie nie wygląda to najgorzej, ale podkreślam, że liczyłem na więcej. Szczególnie zawiedziony jestem występami na własnym boisku. Ani razu w tej rundzie nie udało mi się wygrać w Siedlcach.
- Jeśli wygrywa się lub remisuje wyjazdowe spotkania z liderami rozgrywek, to trzynasta pozycja w tabeli nie odzwierciedla potencjału Pogoni.
– To jasne, że ten zespół stać na dużo więcej. W piłce nożnej, a myślę że także w innych dyscyplinach sportowych, trzeba mieć też trochę szczę- ścia. W ostatnim w tym roku meczu ligowym z Odrą Opole mieliśmy stuprocentową okazję podwyższyć wynik na 2 : 0. Nie wykorzystaliśmy jej, a później padła samobójcza bramka wyrównująca. Niby remis na wyjeździe nie jest złym wynikiem, ale przy dwóch punktach więcej bylibyśmy w o wiele korzystniejszej sytuacji.
najstarsze
najnowsze
popularne