Liban - państwo w zachodniej Azji, graniczące z Syrią i Izraelem, mające powierzchnię 10 452 km², czyli mniejsze od województwa świętokrzyskiego (11 710,50 km²) - był głównym bohaterem spotkania...
Liban - państwo w zachodniej Azji, graniczące z Syrią i Izraelem, mające powierzchnię 10 452 km², czyli mniejsze od województwa świętokrzyskiego (11 710,50 km²) - był głównym bohaterem spotkania...
...Grupy Twórczej "Fotogram", działającej przy Miejskim Ośrodku Kultury w Siedlcach.
O "Libanie - krainie cedrów" opowiedział związany z "Fotogramem" od 2003 r. Artur Ruciński.
Co takiego jest w maleńkim Libanie, że nasz kolega, który spędził w tym kraju 7 dnia, zafascynował się nim na tyle, że może o nim opowiadać godzinami. Interesująco, intrygująco, a jednocześnie z dużym poczuciem humoru?
Na hasło "Liban" większości z nas przypominają się największe i najbogatsze miasta tego kraju - Sydon, Tyr, Byblos, Trypolis i Biruta, czyli dzisiejszy Bejrut. Niektórzy z nas kojarzą Liban z drzewem cedrowym, purpurą, mydłem, oliwą i winem. Inni z pięknymi, dzikimi, malowniczo, a jednocześnie piętrowo układającymi się na niebie chmurami. Jeszcze inni pamiętają, że można tam podziwiać i greckie rzeźby, i rzymską ceramikę. Że Fenicjanom zawdzięczamy alfabet fonetyczny, a Harisa to libańska Częstochowa, taka z kamiennym kopcem, na którego szczycie króluje statua Białej Madonny. Być może niektórzy wiedzą, że w Bejrucie spędziła ostatnie lata życia i tamże została pochowana Hanka Ordonówna, która zajęła się organizowaniem pomocy dla osieroconych dzieci polskich wygnańców, jakie udało jej się wywieźć z ZSRR. W 1948 r., pod pseudonimem Weronika Hort, wydała w Bejrucie książkę "Tułacze dzieci".
Artur wybrał się do Libanu razem z żoną Beatą. Poznali ten kraj dzięki wycieczce, zorganizowanej przez Katolickie Radio Podlasie. Gdy powiedzieli swoim bliskim i znajomym, gdzie jadą, niektórzy pukali się w głowę, inni rwali włosy z głowy, a jeszcze inni patrzyli na nich z niedowierzaniem. A oni wyszli - z jakże słusznego - założenia, że teraz właściwie żadne miejsce na ziemi nie jest bezpieczne. A jeśli coś ma im się stać, to przecież i tak się stanie, bez względu na to, gdzie akurat będą.
* * *
Na fotograficzną opowieść Artura Rucińskiego o krainie cedrów wybrałam się z dużą ciekawością. Nawet nie tyle samego Libanu, ile tego, co i jak opowie o nim Artur. Nie ukrywam, że nastawiłam się na oglądanie zdjęć. Bo nasz kolega z "Fotogramu" jest raczej małomówny i stroni od spotkań integracyjnych na plenerach fotograficznych.
Tymczasem Artur zdjęcia zrobił dobre, a opowiadał pięknie. Zajmująco, barwnie, zarówno o przeszłości Libanu, jak i realiach współczesnego życia codziennego, zaskakując nas nie tylko swoją erudycją, ale też potrzebą i łatwością mówienia przez kilkadziesiąt minut.
- Artur zapomniał powiedzieć najważniejszego - że nie wrócił jeszcze z Libanu. On cały czas tam jest. Myślami i wspomnieniami. Zakochał się w Libanie i wciąż szuka coraz to nowych informacji na temat tego kraju - dodała Beata Rucińska. (Ana)
najstarsze
najnowsze
popularne