Mieszkańcy ulicy Wyszyńskiego w Siedlcach są zbulwersowani. Interweniowali w urzędzie miasta, prosząc o zajęcie się bezpieczeństwem na ulicy, ale dowiedzieli się jedynie, że... przecież jest bezpiecznie.
fot. AK
Mieszkańcy ulicy Wyszyńskiego w Siedlcach są zbulwersowani. Interweniowali w urzędzie miasta, prosząc o zajęcie się bezpieczeństwem na ulicy, ale dowiedzieli się jedynie, że... przecież jest bezpiecznie.
– Nie jest! – mówi jedna z mieszkanek. – Wystarczy przyjechać i trochę poobserwować.
Mieszkańcy bloku przy Wyszyńskiego 11 w Siedlcach nie składają broni. Od kiedy za blokiem powstała Biedronka, cicha osiedlowa uliczka przekształciła się w trasę szybkiego ruchu.
Na przeciwko bloku znajduje się miejski plac zabaw: duży i dobrze wyposażony, od wiosny do jesieni oblegany przez dzieci. Do tej pory mogły one spokojnie przechodzić przez osiedlową uliczkę. Kierowcy tu nie szaleli.
– Po otwarciu Biedronki wszystko się zmieniło – mówi jedna z mieszkanek. – Jeżdżą tutaj auta z dużą prędkością. A my boimy się o dzieci.
Mieszkańcy napisali petycję do urzędu miasta.
– Może „śpiący policjant” by pomógł? – zastanawiali się.
Z urzędu dostali jednak pismo, w którym stwierdzono, że wielkiego zagrożenia nie ma.
– Dopiero gdy stanie się tragedia, zacznie się szukanie winnych – denerwują się mieszkańcy.
Naczelnik Wydziału Dróg Urzędu Miasta Wojciech Cylwik mówi jednak, że urząd zajmie się sprawą.
– Zamierzamy zamontować tam próg spowalniający i namalować pasy – twierdzi naczelnik. – Kiedy? W ciągu najbliższych tygodni.
Mieszkańcy czekają więc z niecierpliwości. Na razie drżą, gdy słyszą ostrzejsze hamowanie. (jj)
najstarsze
najnowsze
popularne