37-latek z gminy Wojcieszków tak szybko wiózł syna na pociąg, że wypadł z drogi i uderzył w drzewa. Syn trafił do szpitala.
37-latek z gminy Wojcieszków tak szybko wiózł syna na pociąg, że wypadł z drogi i uderzył w drzewa. Syn trafił do szpitala.
Do zdarzenia doszło 1 lipca w godzinach porannych w Borowinie (gm. Adamów). 37-latek kierujący audi na łuku drogi, najprawdopodobniej w wyniku nadmiernej prędkości, stracił panowanie nad pojazdem, zjechał z jezdni i uderzył w drzewa. Siła uderzenia była tak ogromna, że wyrwany z pojazdu silnik wraz z podzespołami upadł kilka metrów od uszkodzonego auta.
W wypadku poszkodowany został 17-letni syn kierującego. Nastolatka przewieizono do szpitala. Na szczęście okazało się, że urazy, jakich doznał są niegroźne, jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Będący na miejscu wypadku policjanci ustalili, że 37-latek nie ma prawa jazdy. Dodatkowo, po sprawdzeniu jego stanu trzeźwości okazało się, że miał ponad pół promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna tłumaczył funkcjonariuszom, że alkohol spożywał poprzedniego dnia, a rankiem syn poprosił go o pilne zawiezienie na stację kolejową. 37-latek nie sądził że znajduje się jeszcze pod działaniem alkoholu. Wkrótce 37-latek usłyszy zarzuty i jego sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Grozi mu do 2 lat pozbawienia wolności, wysoka grzywna i zakaz kierowania pojazdami.
(za KPP Łuków)