Wiktoria Wonschik, fot. Aneta Abramowicz-Oleszczuk
Skromna, długowłosa dziewczyna w okrągłych okularach, eleganckiej bluzce i spódnico-spodniach oraz trampkach (na lewej nodze czarny trampek, na prawej biały), na pierwszy rzut oka wydaje się być ambitną, rozważną maturzystką. Bez cienia makijażu i z krótko obciętymi paznokciami nie wygląda jak aktorka. Ale już przy drugim spojrzeniu można w niej zobaczyć niezależną panią reżyser.
WESPÓŁ W ZESPÓŁ
Wiktoria jest tegoroczną absolwentką siedleckiego „Prusa”, klasy o profilu matematyczno-fizycznym. Jest konkretna, konsekwentna, świetnie zorganizowana. Doskonale wie, czego chce. W II klasie liceum założyła Teatr V, który dwa lata pod rząd wygrał 3 konkursy teatralne: Miejski Festiwal Twórczości Dziecięcej i Młodzieżowej w Siedlcach, Srebrna Maska w Siedlcach oraz Mazowiecki Festiwal Teatrów Amatorskich. W tym ostatnim zdobyli Grand Prix, dzięki czemu następna edycja konkursu odbędzie się w Siedlcach.
Teatr V jest teatrem niezależnym. Występują w nim głównie uczniowie I LO im. B. Prusa, „Królówki”, „Elektryka” i gimnazjaliści. Sami finansują swoją działalność. Oprócz Grand Prix otrzymali nagrodę pieniężną - 3 tys. zł. Na co ją przeznaczą?
- Odłożymy te pieniądze na naszym koncie teatralnym. Sfinansujemy dzięki nim spektakl na przyszłoroczny festiwal – deklaruje Wiktoria.
Czy wszyscy z ponad 30-osobowego zespołu się zgodzili? – Tak – odpowiada bez wahania Wiktoria. Po chwili jednak dodaje: - Nie mieli za dużo do gadania. Powiedziałam im: Odkładamy te pieniądze i już!
Dotychczas robili tylko małe składki na potrzeby spektaklu. Kostium każdy sam sobie załatwiał albo występował w tym, co pani reżyser wyszperała w lumpeksie lub... uszyła. Tiulowe spódnice uszyła Julka Biardzka, Wiktoria kroiła wyszperaną gdzieś firankę.
- Julka też chce studiować w AnWiktoria Wonschik – rozważna i... niezależna glii, ale nie dramę, tylko ekonomię – przedstawia koleżankę Wiktoria. - Uszyłyśmy pelerynę i 12 spódnic. Znalazłam firankę. Powiedziałam: „Muszę uszyć te spódnice”. Julka na to: „No to dawaj!” Odparłam: „Ale ja nie umiem szyć!”. „Ja też nie!”. „To szyjemy!”. Z 30 godzin spędziłyśmy nad maszyną.
Dziewczyny dobrze rozumieją się przy pracy nad scenariuszami spektakli.
- Pomysły wychodzą ode mnie, ale to Julka pomaga mi w pisaniu. Ja narzucam schemat, a potem razem siedzimy i go dopracowujemy - przyznaje.
Dekorację i podest o wymiarach 1 m na 7 m zrobił tato Wiktorii.
Zostało Ci do przeczytania 75% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 27/2018:
najstarsze
najnowsze
popularne