Sprawa o pobicie kobiety w jednym z siedleckich klubów toczy się trzeci miesiąc. Oskarżani o ten czyn ochroniarze wiedzieli o jej obrażeniach, choć opisano je jedynie w aktach. Policja zaprzecza, by mieli do nich dostęp. Jaki i kiedy będzie finał tej sprawy?
Pod koniec października pani Anna z bratem i znajomymi wybrała się do jednego z siedleckich lokali. Do pewnego momentu dobrze się bawili.
– Trochę wypiliśmy, ale nie byliśmy pijani. Tańczyliśmy. Nagle dosiadł się do nas mężczyzna. Położył nogi na kanapę, tuż obok mnie. Zapytałam go, co robi. „Ty mi możesz...”, powiedział, i siedział dalej. Machnęłam ręką, żeby zdjął nogi z kanapy. Wtedy on mnie uderzył. Znajomy z dziewczyną tylko zdążyli krzyknąć: „Co ty robisz?!”. Momentalnie zaroiło się od ochroniarzy, złapali mnie i zaczęli wyprowadzać. Ochroniarze nie pozwoli jej wziąć kurtki i torebki, w której miała pieniądze i telefon.
Gdy brat pani Anny próbował ją bronić, jego też wyprowadzili. W szatni sytuacja miała się zaostrzyć.
Zostało Ci do przeczytania 85% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 4/2019:
najstarsze
najnowsze
popularne