Ludzie mówią, że w okolicach, gdzie wybuchają pożary, pojawiają się kartki z dziwnymi napisami. Na przykład „Lubię patrzeć na płonące stodoły”.
fot. OSP Sinołęka, collage „TS”
Ludzie mówią, że w okolicach, gdzie wybuchają pożary, pojawiają się kartki z dziwnymi napisami. Na przykład „Lubię patrzeć na płonące stodoły”.
Najpierw płonęły stodoły, budynki gospodarcze i letniskowe w gminie Sadowne, na północy powiatu węgrowskiego. Teraz tajemnicze pożary wybuchają na południu powiatu, głównie w gminie Grębków.
Mieszkańcy żyją w strachu. Pożary są prawdopodobnie wynikiem podpaleń. Policja prowadzi śledztwo.
KTOŚ SIĘ BAWI OGNIEM
W gminie Sadowne zaczęło się w połowie listopada ub. roku. W Morzyczynie Włościańskim nocą stanęła w płomieniach stodoła, wypełniona belami z sianem. Przez kilka godzin gasiło ją siedem zastępów OSP i PSP. Niecały miesiąc później zapaliła się stodoła w Płatkownicy. Potem przyszła kolej na Zieleniec i okolice. Płonęły a to znów stodoła, a to szopa z drewnem albo domek letniskowy.
– Jak zawyje syrena, strażacy wiedzą, w jakim kierunku jechać – mówi jeden z druhów z Sadownego.
To nie wygląda na nieszczęśliwy zbieg okoliczności.
– Ktoś bawi się ogniem – nie kryje zdenerwowania jeden z mieszkańców.
I podkreśla, że są pewne prawidłowości: pożary wybuchają zazwyczaj w nocy z piątku na sobotę. Płoną głównie budynki oddalone od zwartej zabudowy, takie, w których, przynajmniej o tej porze roku, nikt nie przebywa.
ŚLAD URYWA SIĘ NA STACJI
najstarsze
najnowsze
popularne