Magistrat zainwestował w specjalistę prosto z lotniska.
Łukasz Krawiec z sokołem fot. Aga Król
Magistrat zainwestował w specjalistę prosto z lotniska.
Ptaków coraz więcej, a ludzi coraz mniej. Czy tak będzie wyglądał park miejski im. Dernałowiczów w Mińsku Mazowieckim? Na szczęście nie. Miasto wypowiedziało wojnę kawkom i gawronom. Do akcji wkroczyli sokolnik i jastrzębie Harrisa.
Gawrony mnożą się na potęgę, bombardują ludzi i alejki parkowe swoimi odchodami. Najbardziej krzykliwe są w okresie rozrodu, ich jazgot odstrasza spacerowiczów. Czy jest ich dużo w mińskim parku?
- W mojej ocenie to kolonia licząca jeśli nie tysiąc, to przynajmniej kilkaset sztuk - szacuje sokolnik Mariusz Chruściński.
Do niedawna odstraszały je dźwięki ptaków drapieżnych emitowane z głośników zamontowanych na pałacu. Ale ta metoda nie zdała egzaminu. Dlatego 1 marca miasto zatrudniło sokolnika.
ROBOTA NIE ROBI SIĘ SAMA
Dzień sokolnika w mińskim parku zaczyna się o szóstej rano.
- Dyżur pełni mój pracownik Łukasz, który przywozi zamiennie cztery ptaki różnych gatunków. To jeden samiec Harrisa (nazywany też myszołowem towarzyskim), dwie samice Harrisa, jastrząb gołębiarz, raróg górski i raróg stepowy - wylicza Mariusz Chruściński.
najstarsze
najnowsze
popularne