Wypalanie traw to niebezpieczny, głupi i prymitywny proceder. Niestety, powszechny.
fot. Ratownictwo Powiatu Mińskiego
Wypalanie traw to niebezpieczny, głupi i prymitywny proceder. Niestety, powszechny.
Nie wydaje się, by 56 tegorocznych pożarów łąk i nieużytków rolnych było przypadkowych. Zdecydowana większość to prawdopodobnie celowe działania. Mimo iż są one niezgodne z prawem, policja prowadzi zaledwie jedno postępowanie.
W mediach pojawiają się szokujące zdjęcia spalonych: jeży, zajęcy, warchlaków dzików, lisów i saren... Nie dały rady uciec, nie miały gdzie. Zginęły w potwornych męczarniach. Giną także ludzie...
Wiosenne wypalanie trawy to prymitywny zabieg rolniczy, znany od zarania dziejów. Z założenia ma powodować szybszy i bujniejszy jej odrost.
– Głupotą jest w dzisiejszych czasach wiara w takie bajki– oburza się Barbara Mileszczyk, prezes Polskiego Koła Ekologicznego Koło „Podlasie” w Siedlcach. – Co ma niby użyźniać tę ziemię? Popiół? Przecież to śmieszne.
Efekt wypalania trawy jest wręcz odwrotny od zamierzonego, bo gleba się wyjaławia, brakuje naturalnego rozkładania się resztek roślinnych. Razem z dymem do atmosfery przedostaje się także szereg szkodliwych dla zwierząt i ludzi związków chemicznych.
Mitem okazuje się też argument, że wypalanie pozwala pozbyć się chwastów.
– To też jest kłamstwo. Chwasty się głęboko ukorzeniają, mają też bardzo odporne nasiona. One pierwsze wyrosną na pogorzelisku, zginą za to najcenniejsze gatunki ziół i roślin – twierdzi Barbara Mileszczyk. – Zresztą, co taki chwast przeszkadza na łące? A na uprawach, za przeproszeniem, trzeba się wziąć za robotę i chwasty wypielić, a nie szukać drogi na skróty.
GINĄ LUDZIE, GINĄ ZWIERZĘTA
najstarsze
najnowsze
popularne