Nowy szef kuchni to nowa filozofia prowadzenia restauracji.
Adam Marcinkowski (fot. Aga Król)
Nowy szef kuchni to nowa filozofia prowadzenia restauracji.
Gdy tylko został szefem kuchni w Cichej Stanicy, kazał pozbyć się kotary dzielącej kuchnię od sali restauracyjnej. Teraz wszyscy goście mogą zobaczyć, co się dzieje w kuchni, z jakich produktów przygotowywane są potrawy.
– I w jakim porządku pracujemy – mówi Adam Marcinkowski. – Nie mamy nic do ukrycia.
Trzy miesiące temu Cicha Stanica w Siedlcach zmieniła właściciela. To urokliwe miejsce. Są tu: woda, las i cisza. Zmiana dotyczy także filozofii prowadzenia restauracji: ma być smacznie, zdrowo i ze świeżych lokalnych produktów. Tu się niczego nie mrozi! Kuchnia jest polska, ale z powiewem nowoczesności. Na siedleckim rynku to wyjątkowa restauracja. Tylko tu można spróbować choćby… szyszek marynowanych w syropie sosnowym.
– Szyszka? – dziwią się goście, i potwierdzają z zachwytem po spróbowaniu: – Szyszka!
Karta w Cichej Stanicy będzie się zmieniać co 2-3 tygodnie, zgodnie z sezonowym kalendarzem.
– Nie kupujemy szparagów z zagranicy, tylko czekamy aż pojawią się one w gospodarstwie odległym o 40 km od Siedlec – mówi Adam Marcinkowski. – W naszej restauracji będą one podawane na wiele sposobów. Poczekamy również na truskawki, a świeże grzyby będziemy podawać jesienią.
Położenie restauracji nad zalewem zobowiązuje. Szef kuchni zadbał o to, by w ofercie były również świeże ryby. Filetuje się je każdego ranka.
Cicha Stanica ma już swoje popisowe dania. Wśród gości Cichej Stanicy szczególnym zainteresowaniem cieszą się policzki wołowe i wieprzowe, a ostatnio również mostek cielęcy. Pozytywne recenzje zdobywają również konfitowane uda kacze (powoli gotowane w tłuszczu). Dla niektórych gości zaskoczeniem może być fakt, że nie do wszystkich dań podawane są … surówki.
– Ale to nie znaczy, że nie serwujemy warzyw – mówi Adam Marcinkowki. – Wręcz przeciwnie! Podajemy je w zupełnie innej formie, na przykład marchew w postaci musu czy espumy.
Jeszcze większym zaskoczeniem dla niektórych okazał się… brak frytek.
– Szczególnie dla dzieci – śmieje się szef kuchni. – Liczymy jednak na rozsądek rodziców, którzy przekonają dzieci do naszego pysznego puure ziemniaczanego z masłem.
Dzieci już się przekonały do pomidorowej z ręcznie robionym makaronem. Przed nimi zupa marchewkowa: mus z marchewki podawany z marchewką piklowaną, gotowaną w ... soku z marchewki.
Potrawy w Cichej Stanicy są przygotowywane bez ulepszaczy smaku, jedynie z dodatkiem ziół. Na miejscu przygotowywane jest pieczywo (w zależności od fantazji kucharzy – z czarnuszką, salami, cebulą itd.), oliwy (lubczykowa, pietruszkowa, a nawet z kalarepy) i majonez. Kucharze sami ściągają sok z brzozy czy zbierają pędy sosny, które są dodatkiem do dań.
Już w najbliższych dniach w budynku obok restauracji powstanie strefa tzw. Street Food. Tutaj będzie można zjeść tradycyjną golonkę, żeberka czy pizzę.
– Ale przygotowywaną według ścisłej włoskiej receptury – zastrzega Adam Marcinkowski. Tutaj też będą frytki. Tyle że nie mrożone, a przygotowywane ze świeżych ziemniaków. Będą hamburgery i hot-dogi. – Bułki będziemy piekli sami – zapewnia Adam Marcinkowski. A wszystko będzie podawane na biodegradowalnych talerzach!
W okresie komunijnym Cicha Stanica nie zamyka się przed gośćmi. Co prawda w budynku głównym będą odbywały się imprezy komunijne, ale na zewnątrz zostanie ustawiony grill. Mięso zostanie oczywiście zamarynowane z dużą ilością ziół. O wysuszonej piersi kurczaka można zapomnieć!