Uśmiechnięty, z lekko rozwianym włosem trochę przypomina szalonego naukowca. Patrząc na jego zdjęcia, nie mamy jednak wątpliwości, że tej odrobinie szaleństwa towarzyszą świetny zmysł obserwacji i doskonały refleks.
Uśmiechnięty, z lekko rozwianym włosem trochę przypomina szalonego naukowca. Patrząc na jego zdjęcia, nie mamy jednak wątpliwości, że tej odrobinie szaleństwa towarzyszą świetny zmysł obserwacji i doskonały refleks.
Prezentowane na wystawie w Galerii Fotografii Fokus Miejskiego Ośrodka Kultury w Siedlcach "Fotografie codzienności" Włodzimierza Krzemińskiego są czarno-białe. Wypatrzone, wyczekane, trafione w punkt. Autor powiększył je specjalnie na tę wystawę.
Po raz pierwszy Włodzimierz Krzemiński gościł w Galerii Fotografii Fokus w marcu ubiegłego roku. Na spotkaniu Grupy Twórczej "Fotogram" pokazał swoje prace na rzutniku i opowiedział "O fotografii codzienności".
Chichotem losu dla znanego z perfekcyjnego podejścia do życia fotografa były wczoraj (30 maja) odwołane przez przewoźnika dwa pociągi do Siedlec. Dzięki temu autor przybył na wernisaż godzinę później. Podczas otwarcia wystawy był obecny duchem i głosem, dzięki telefonferencji, jaką udało się z nim odbyć przez telefon jego małżonki.
- Włodek pokazuje świat w swoisty sposób, charakterystyczny i dowcipny - powiedział o fotografiach W. Krzemińskiego Andrzej Ruciński, otwierając wystawę "Fotografie codzienności".
Fantastyczne, bressonowskie zdjęcia można oglądać do 26 czerwca. Wstęp na wystawę jest bezpłatny.
Większość fotografii została zrobiona w Polsce, ale są też zdjęcia z Litwy, Ukrainy, Wyspy Kanaryjskiej i Czech.
Mieszkańców Siedlec z pewnością zainteresuje wypatrzony gdzieś na Ukrainie posąg Atlasa, który wygląda niczym brat bliźniak naszego ratuszowego "Jacka".
- Najstarsze zdjęcia były robione w 1988 r., aparatem na literę "Z", pochodzącym ze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckiech oraz aparatem na "P" z Niemieckiej Republiki Demokreatycznej. Potem były robione aparatami na litery "O" i "N" z Cesarstwa Japonii. Najmłodsze zdjęcia zrobiłem całkiem niedawno - powiedział Włodzimierz Krzemiński.
- W każdym zdjęciu jest jakiś haczyk, ale czasami dopiero na stykówkach dostrzegam coś, czego nie widziałem, sięgając po aparat - przyznał fotograf. - Tak było ze zdjęciem, na którym chłopczyk jadąc 3-kółkowym rowerkiem, najechał jednym z kół na zabawkę oraz ze zdjęciem z dwoma mężczyznami przy śmietniku, z którego wyglądają... "niespodzianki".
najstarsze
najnowsze
popularne