Był sobie chłopiec, który chciał wiedzieć wszystko. Były też rusałki, które zabrały oczy pustelnikowi...
Po opowieściach przyszedł czas na zabawę i tańce, fot. Ana
Był sobie chłopiec, który chciał wiedzieć wszystko. Były też rusałki, które zabrały oczy pustelnikowi...
W Galerii Kultura w Siedlcach dzieci i ich opiekunowie mogli wczoraj poznać "Opowieści z Walizki", które pochodzą z różnych krajów, ale... wcale nie musiały się wydarzyć dawno, dawno temu...
Przedstawienie, dofinansowane z dotacji Urzędu Miasta w Siedlcach, łączyło w sobie improwizowane narracje zawodowych "opowiadaczek", czyli instruktor zajęć z zakresu tworzenia zabawek sensorycznych, prowadzącej warsztaty rękodzielnicze, stolarskie i plastyczne Agnieszki Bykowskiej-Giler oraz animatorki kultury, archeolożki, rękodzielniczki i edukatorki historycznej, Anny Woźniak z muzyką na żywo multiinstrumentalisty i animatora Krzysztofa Guzewicza i... opowieściami młodych widzów.
Dzieci, zapytane, gdzie odlatują bociany na zimę oraz skąd się bierze deszcz, odpowiedziały natychmiast. I bezbłędnie. Wodze fantazji puściły przy pytaniu: co można kupić u nich w sklepie? (korale, zabawki, konika na biegunach i... klocki Lego). Chłopczyk, który zaproponował klocki, szybciutko zreflektował się, że klocki chyba nie mogą być, bo są za nowe... Anna Woźniak zaoponowała błyskawicznie: "A kto powiedział, że nasze opowieści działy się dawno, dawno temu?" - zapytała właściciela klocków.
Po dwóch opowieściach przyszedł czas na zabawę, tańce, trzecią opowieść i na robienie owieczek z wełny, które razem z maluchami wróciły do domu.
"Opowieści z Walizki" bardzo się podobały młodym widzom. A z racji tego, że były odrobinę inne od tradycyjnych spektakli, na pewno na długo zostaną w pamięci dzieci. (Ana)