Wystarczy wydzierżawić kawałek pola, a prezesa spółki znaleźć pod sklepem... Tak właśnie pod Gręzowem znalazło się ponad pół tysiąca beczek z trucizną.
Zdjęcie symboliczne. Obraz Elias Sch. z Pixabay
Wystarczy wydzierżawić kawałek pola, a prezesa spółki znaleźć pod sklepem... Tak właśnie pod Gręzowem znalazło się ponad pół tysiąca beczek z trucizną.
W pobliżu Gręzowa w gminie Kotuń jest składowisko, na którym umieszczono ponad pół tysiąca potężnych beczek. Każda z nich ma pojemność 1000 litrów. Zbiorniki zawierają niebezpieczne substancje. Są więc potencjalnym zagrożeniem dla całej okolicy. Podobno niektóre z nich zaczynają przeciekać. Nikt jednak nie chce się przyznać, że wywiózł tu beczki stanowiące prawdziwą bombę ekologiczną.
Jak twierdzą instytucje odpowiedzialne za ochronę środowiska, firma, która transportowała do Gręzowa niebezpieczne odpady, była założona na klasycznego „słupa”.
Bardziej intratne niż narkotyki
Wydaje się, że gminę Kotuń upodobali sobie ci, którzy na śmieciach czy niebezpiecznych odpadach chcą robić interesy (ponoć bardziej intratne niż branża narkotykowa). Słynna stała się sprawa składowiska odpadów, na które na mocy błędnej decyzji urzędników zwieziono nielegalnie tysiące ton odpadów. Są tu także wyrobiska pożwirowe, do których przywożono poza jakąkolwiek kontrolą wszelkiego rodzaju paskudztwa.
– To wszystko przykryto betonem, spod którego teraz wydobywa się smród na całą okolicę – informuje radny powiatu siedleckiego Jan Kuć.
najstarsze
najnowsze
popularne