Prezydent jedno mówi, drugie robi...

Czy PiS szykuje Macieja Nowaka na głównego rywala Andrzeja Sitnika w przyszłej walce o prezydenturę w Siedlcach?

O perspektywie referendum o odwołanie prezydenta Siedlec oraz wspólnym głosowaniu radnych PiS i PO z Maciejem Nowakiem rozmawia Mariola Zaczyńska.

Czy rozmawiam z przyszłym kandydatem PiS na prezydenta Siedlec?

– Skąd takie przypuszczenie?

Bo Maciej Nowak od trzech kadencji jest radnym, ale przez dwie siedział cicho, nie odzywał się, jakby nie istniał. A w tej zaistniał. Mocno.

– W poprzednich kadencjach też istniał i również działał dla dobra mieszkańców, tylko z prezydentem Kudelskim inaczej się pracowało. A do wyborów mamy jeszcze cztery lata.

Mówi się, że radni PiS i PO dążą do referendum o odwołanie prezydenta.

– Nie słyszałem o takiej inicjatywie radnych, mówi za to o tym często prezydent. I tak zawsze ostatecznie decydują o tym mieszkańcy.

Wystarczy, że nie udzielicie prezydentowi wotum zaufania, aby otworzyć furtkę do rozpisania referendum. Więc zapytam: udzielicie Andrzejowi Sitnikowi wotum zaufania?

– Czas pokaże.

Czyli jest coś na rzeczy. Na razie pokazujecie prezydentowi, że macie więcej do powiedzenia niż on. Liczebna przewaga...

– Mieszkańcy wybrali nas po to, byśmy im służyli i wypowiadali się w ich imieniu, pana prezydenta zresztą też. Dlatego prezydent powinien wsłuchiwać się w głosy przedstawicieli siedlczan.

Ale prezydent Sitnik twierdzi, że chce słuchać radnych, rozmawiać, tylko że nie macie pomysłów, nie przychodzicie z nimi do niego.

– Pan prezydent jedno mówi, drugie robi. Może i chce słuchać, ale nie chce słyszeć. Tyle różnych propozycji na temat systemu utylizacji odpadów lub sportu padło z ust radnych, że trudno mówić o braku pomysłów. A ciągłe uszczypliwości nie zachęcają do współpracy. Poza tym prezydent, nie mając większości w radzie, powinien zabiegać o poparcie dla swoich pomysłów.

Jak ma wyglądać takie zabieganie?