- Kiedy przekazujemy nowej rodzinie kolejne dziecko, muszę odejść na bok, żeby się nie rozpłakać - opowiada pan Andrzej.
Ze ściany w salonie patrzą na państwa Stokowskich zdjęcia wszystkich dzieci, które wychowywały się w ich rodzinie. fot. BS
- Kiedy przekazujemy nowej rodzinie kolejne dziecko, muszę odejść na bok, żeby się nie rozpłakać - opowiada pan Andrzej.
W dużej kuchni domu Stokowskich trwa właśnie jedna z nielicznych chwil ciszy, wykrojona między tym, jak wylewnie witały się ze mną dwa maltańczyki, a pojawieniem się całej ósemki mieszkających tu dzieci. Hanna i Andrzej Stokowscy z Sokołowa Podlaskiego najpierw przez kilka lat prowadzili rodzinę zastępczą, a od jesieni prowadzą jedyny w powiecie Rodzinny Dom Dziecka.
NA ZAWODOWSTWO
- Jak się zaczęło? - powtarza pytanie pani Hanna. - Przez dziesięć lat pracowałam w wioskach dziecięcych w Siedlcach. Później sprowadziłam się do Sokołowa, wyszłam za mąż i urodziłam dwójkę dzieci, dziewięcioletnią dziś Małgosię i młodszego o rok Maćka. W 2014 r. okazało się, że Gosia, żeby się prawidłowo rozwijać, potrzebuje więcej mamy. I tak zrodził się pomysł, że będziemy rodziną zastępczą. Postanowiłam zostać zawodową mamą.
Ale nie było łatwo. Musiał minąć cały rok szkoleń, praktyk i kwalifikacji. Potem państwo Stokowscy czekali na dziecko decyzją sądu odebrane matce. Pierwszy był chłopiec z Siedlec. Kiedy pojechali po niego do szpitala, miał kilka dni.
najstarsze
najnowsze
popularne