Odwołany przez kurię proboszcz z Seroczyna w gminie Sterdyń opuścił parafię w pośpiechu. Zostawił jednak psa, którego los wzruszył naszych Czytelników.
Tak pies wyglądał w czwartek, 6 lutego. Fot. Aga Król
Odwołany przez kurię proboszcz z Seroczyna w gminie Sterdyń opuścił parafię w pośpiechu. Zostawił jednak psa, którego los wzruszył naszych Czytelników.
O proboszczu parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Seroczynie pisaliśmy już kilkakrotnie.
BYŁ KONFLIKT
W grudniu ubiegłego roku poinformował na mszy, że sprzedaje zabytkowy kościół wraz z dzwonnicą i nie zamierza rozmawiać o tym z parafianami. Ci mieli mu to za złe. Jak opowiadali naszej redakcji, ksiądz w 250-letniej świątyni urządził sobie warsztat samochodowy i lakiernię. Jeszcze w grudniu mieszkańcy zaprosili kapłana na spotkanie w sprawie dalszych losów kościoła, jednak ksiądz się na nim nie pojawił. Przyjął tylko pismo z ich prośbą o wyjaśnienia.
Konflikt narastał do końca stycznia. Wtedy, jak dowiedzieliśmy się od mieszkańców Seroczyna, proboszcz dość ostentacyjnie „spakował manatki”. Kuria Biskupia w Drohiczynie nie chciała komentować przyczyn tej decyzji ani wskazać, dokąd przeniesiono księdza. Udało nam się tylko dowiedzieć, że parafia została objęta opieką duszpasterską dziekana i wikariusza z Kosowa Lackiego.
WYMAGAŁ OPIEKI
W ubiegłym tygodniu z naszą redakcją znów skontaktowali się Czytelnicy z Seroczyna.
- Ofiarą zamieszania z proboszczem jest pies. Wszyscy się go boją, bo głośno szczeka, i tylko niektórzy próbują go dokarmiać. Wymaga opieki i pomocy weterynarza - alarmowali. - Ksiądz obiecał, że go zabierze, tyle że pies jak był, tak jest. Nie interesuje się nim też nowy duszpasterz - dodawali.
najstarsze
najnowsze
popularne