Adolf Ganiewski (Gancwol) patrzy na przechodniów, wyglądając z parterowego okna kamienicy przy ul. Sienkiewicza 33 w Siedlcach.
Pan Adolf w sposób symboliczny wrócił do swojego mieszkania, fot. Ana
Adolf Ganiewski (Gancwol) patrzy na przechodniów, wyglądając z parterowego okna kamienicy przy ul. Sienkiewicza 33 w Siedlcach.
Wzrok ma smutny, spojrzenie pełne zadumy i refleksji. Co by nam powiedział, gdyby choć na chwilę naprawdę stanął w oknie swojej kamienicy? Czy widząc, jak wygląda jego dom, w ogóle chciałby z nami rozmawiać?
Adolf Ganiewski (Gancwol) przez lata mieszkał tu i w dobudowanym atelier prowadził pracownię fotograficzną.
Do dziś upamiętniała go tablica, ufundowana przez jego przyszywanego wnuka, Jana Galinowskiego. Teraz portret fotografa, namalowany na postawie jednego ze zdjęć, wykonanych w jego atelier, możemy podziwiać w oknie tego budynku. Podobizna zasłużonego mieszkańca Siedlec została namalowana przez 3Falę.art.pl na deskach, które od lat zamiast szyb i firanek "zdobią" okna ciekawej architektonicznie kamienicy, w której - podobnie jak na zdjęciach, zrobionych "u Gancwola" - czas jakby się zatrzymał. I mimo iż budynek ten był po wojnie zamieszkiwany, dzisiaj wygląda tak, jakby okupacja dopiero co się zakończyła. A właściciel domu, wyglądający z zabitego deskami okna swojej kamienicy, przypomina trochę jedną z postaci, widniejących na nieodbudowanych po wojnie kamienicach nr 7, 9 (odrestaurowano je w latach 2011-13), 12 i 14 przy ul. Próżnej w Warszawie. Na elewacjach tych budynków przez kilka lat były widoczne portrety polskich Żydów.
Ponieważ zabitych deskami otworów okiennych w dawny domu Gancwola jest jeszcze kilka, warto w jednym z nich umieścić portret siostry pana Adolfa, Eleonory, która również zajmowała się fotografią i wspólnie z bratem prowadziła przy ówczesnej ul. Ogrodowej 29 atelier w początkowym okresie jego istnienia.
Z ogłoszenia, zamieszczonego przez Jeana Szymborskiego w "Głosie Podlasia. Tygodniku Społeczno-Literackim" nr 25 z 15 X 1910 r. wnioskowano przez lata, że prowadzone przez niego atelier istniało od 1895 r. Tymczasem Ryszard Bogdziewicz znalazł w Aktach Kancelarii Gubernatora Lubelskiego i opublikował w książce „Fotografia na Lubelszczyźnie na tle fotografii europejskiej i krajowej w latach 1839-1918” spis zakładów fotograficznych zlikwidowanej guberni siedleckiej z 1913 r. Jako pierwszy wymieniono w nim zakład mieszczanina Adolfa Hermanowicza Gancwola przy ul. Ogrodowej 29, który funkcjonował na podstawie pozwolenia nr 6209 z 3.12.1896 r.
I można by było potraktować tę informację jako drobną rozbieżność w datach, gdyby nie to, że Zakład fotograficzny w Siedlcach poszukiwał zdolnego kopisty już w kwietniu 1896 r. Oferty należało przesyłać na adres: A. i E. Gancwol, Siedlce.
Jak to możliwe, że zakład ten funkcjonował w tym czasie bez pozwolenia Gubernatora Lubelskiego?
Można powiedzieć, że Adolf i Eleonora kontynuowali w ten sposób "tradycję rodzinną". Podobnie jak oni ryzykował 15 lat wcześniej ich ojciec Herman.
Czemu zdolnego kopisty poszukiwali A. i E. Gancwol, a pozwolenie wystawiono już tylko Adolfowi?
Najprawdopodobniej dlatego, że „23-letnia Eleonora Gancwol, córka mieszczan żydowskich Germana Gancwol i jego zakonnej żony Marii z domu Grungand”, w samo południe 16 listopada 1896 r. przyjęła w cerkwi prawosławnej w Leśnej Podlaskiej chrzest. Dostała podczas tej uroczystości imię Helena.
Można przypuszczać, że znała już wówczas swojego przyszłego męża, Nikołaja Dmitriewicza Fiedczenkę. (Poślubiła go 1 listopada 1898 r.) I że z miłości do niego zdecydowała się na ten, jakże ważny i brzemienny w skutkach, krok. Czy po konwersji na prawosławie, będące "wiarą zaborcy", odważyła się wrócić do Siedlec? (Ana)
najstarsze
najnowsze
popularne