Mirosława Postrzygacz przepracowała 40 lat jako polonistka. Niewątpliwie zasili szeregi tych pedagogów, którzy przechodzą do historii i do legendy.
fot. Aga Król
Mirosława Postrzygacz przepracowała 40 lat jako polonistka. Niewątpliwie zasili szeregi tych pedagogów, którzy przechodzą do historii i do legendy.
Na pudełku czekoladek uczniowie napisali: „Język polski bez pani Mirosławy Postrzygacz to jak „Pan Tadeusz” bez Adama Mickiewicza”. A ona właśnie pożegnała się z „Królówką”. Mówi, że zrobiła miejsce młodszym. I trochę ze zmęczenia... Z Mirosławą Postrzygacz rozmawia Mariola Zaczyńska.
Czterdzieści lat pracy... Początek w szkole podstawowej w Wilanowie, a potem już szkoły średnie w Siedlcach: 20 lat w„Kolejówce” i 15 w „Królówce”. Jak się zmieniała młodzież?
– Młodzież? Wszyscy się zmienialiśmy. Ale, owszem, współczesna młodzież rzadko słucha radia i ogląda telewizję, żyje w świecie internetu, czasem się w nim gubiąc. Obecne pokolenie licealistów ma trochę mniej czasu, za to dużo rozpraszaczy.
A książki?
– Znakomita część królówkowych uczniów czyta, niektórzy tak ambitne lektury, że ja też czuję się zobowiązana do ich przeczytania. Koleżanka także zdradziła, że czyta na nowo lektury, bo ma ucznia z fenomenalną pamięcią, potrafiącego przytoczyć szczegół, który ją zaskakuje.
Szczegóły to była kiedyś domena nauczycieli, chcących sprawdzić, czy lektury są przeczytane.
– Profesor Kulczycka-Saloni pytała, na przykład: „Co Tadeusz zobaczył przez dziurkę od klucza?” albo „Co Zosia zobaczyła przez serduszko w drzwiach?”...
Mówi się, że świat lektur jest skostniały...
najstarsze
najnowsze
popularne