Prezentujemy felieton„Co przetrwało do naszych dni” autorstwa Dariusza Kuziaka - redaktora naczelnego Tygodnika Siedleckiego.
.
Prezentujemy felieton„Co przetrwało do naszych dni” autorstwa Dariusza Kuziaka - redaktora naczelnego Tygodnika Siedleckiego.
Co przetrwało do naszych dni
Pisał szybciej niż niektórzy czytają. Stworzył tak wiele powieści, że nie sposób ich dziś nawet przekartkować. W XIX wieku chętnie sięgano po jego książki. Ludzie mieli wtedy dużo czasu, bo nie było internetu.
Urodził się w Warszawie, ale wychował nad Bugiem, w okolicach Włodawy, do szkoły chodził w Białej Podlaskiej. Choć umarł w Genewie, jest naszym podlaskim rodakiem swojakiem. Dlatego bądźmy wyrozumiali, nawet jeśli kojarzy się nam głównie z czytaną w szkole nudnawą „Starą baśnią”.
Do przeczytania ponad dwustu powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego nie zachęcam, bo byłby to próżny trud. Nawet w czasach narodowej kwarantanny można sobie znaleźć bardziej pożyteczne zajęcia. Z okazji Dnia Niepodległości zapraszam jednak na wytworny fragmencik, który w chmurnym listopadzie posłuży nam do narodowych rekolekcji.
Powieść „Sto diabłów” napisał Kraszewski w 1870 r. Jest to „Mozaika z czasów Sejmu Czteroletniego”, opowiada więc o wydarzeniach o 80 lat wcześniejszych. Kraszewski porównuje atmosferę, panującą wśród XVIII -wiecznej arystokracji z czasami sobie współczesnymi: „Wówczas może więcej jeszcze niż dzisiaj arystokracja polska, pragnąc zrzucić z siebie wszelki pozór barbarzyństwa, zrzucała razem wszystkie cechy polskości. Wówczas jak dzisiaj hasłem jej była rezygnacja i szyderstwo z gorącego patriotyzmu. Wielki świat bolał tylko, że musiał po trosze być polskim. Polska dla niego była tak smutną, iż z niej ciągle uciekać się chciało...”.
Józef Ignacy Kraszewski napisał to – przypominam - w 1870 roku, opisując wydarzenia z okolic roku 1790. Mamy tymczasem rok 2020, minęły dwa stulecia z wielkim hakiem, a wszystko się zgadza detalicznie, w skali jeden do jednego.
Czy to nie dowód geniuszu Kraszewskiego? Prorok jakiś z tego nudziarza czy co? No to jeszcze dwa zdania o przeszłości, która okazuje się dziś, tylko cokolwiek dalej: „Miłość ojczyzny w tym sfrancuziałym świecie schodziła do tak drobnych rozmiarów, iż w końcu stała się niedostrzeżoną. Patriotów nazywano po cichu donkiszotami jak dzisiaj, a salon nienawidził ulicy, co też przetrwało do naszych dni”.
Pasuje? Jeszcze jak pasuje. Arystokracja naszych czasów, czyli artyści i celebryci, co krok daje nam odczuć, jak bardzo zbrzydły jej nasze buraczane gusta i pospolite wybory. Kydryński milczy za granicą, bo mu wstyd kraju pochodzenia. Gretkowska (i pomyśleć, że kiedyś zachwycałem się jej debiutancką książką!) ogłasza, że po wyborach ma dość Polski, sprzedaje dom i wyjeżdża. Janda mówi, że czuje się w kraju, jakby ktoś na nią – przepraszam, ale naprawdę tak się ta utalentowana aktorka wyraziła – srał cały czas. Aktor Nowicki nuci natomiast pod nosem o kimś, kto „w twarz nam sika”. No sami zobaczcie – jeszcze raz przepraszam za skatologię – tu sikanie, a tam sranie.
Nie miał racji Norwid, twierdząc, że nie umiemy się w Polsce różnić pięknie i mocno. Artyści potrafią.
Dariusz Kuziak
Felieon został opublikowany w 46. wydaniu TS.
najstarsze
najnowsze
popularne