Zdjęcie symboliczne fot. Aga Król
Starszy mężczyzna z Miedzny zmarł 9 dni po powrocie z sokołowskiego szpitala, gdzie leczono u niego zapalenie płuc. Rodzina nie ma wątpliwości: nabawił się tam jeszcze jednej choroby, która osłabiła jego organizm. Placówka zaprzecza, ale unika odpowiedzi na część pytań.
Emeryt spoglądający z pierwszego zdjęcia sprawia wrażenie żyjącego pełnią życia.
– Dbał o siebie i był aktywny. Lubił jeździć samochodem, dużo czasu spędzał z wnukami, chętnie surfował po internecie i korzystał ze smartfona – mówi córka pana Andrzeja z Miedzny.
NA COVIDOWY
– Miał 78 lat i mnóstwo chorób – dodaje po chwili. – Ponad 20 lat temu przeszedł zawał i operację na bajpasy. Potem leczył się na cukrzycę, krzepliwość krwi itd. Od lat wiedzieliśmy: te wszystkie choroby są, ale pod kontrolą.
Kobieta wylicza, że w ostatnim roku pan Andrzej był w szpitalu w Węgrowie, na neurologii w Sokołowie, a wreszcie trafił do Otwocka, gdzie miał mieć usunięty woreczek żółciowy.
–Tam okazało się, że jest zarażony koronawirusem, i został odesłany do domu.
10 listopada zaczęły się objawy COVID-19 – przypomina sobie córka mężczyzny. I dodaje, że 8 dni później pan Andrzej o własnych siłach pojechał do lekarza w Miedznie.
– Usłyszał, że ma zapalenie płuc i że konieczne jest leczenie szpitalne – relacjonuje córka. – Przyjechało pogotowie. Powiedzieli, że zawiozą go do szpitala, który ma oddziały COVID-owe. Ostatecznie trafił na oddział wewnętrzny w Sokołowie.
SERCE I ROZUM
Zostało Ci do przeczytania 86% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 5/2021:
najstarsze
najnowsze
popularne