Mężczyzna pożyczył znajomej pieniądze. Nie dość, że mu ich nie oddała, to jeszcze pozwała go do sądu.
fot. Aga Król
Mężczyzna pożyczył znajomej pieniądze. Nie dość, że mu ich nie oddała, to jeszcze pozwała go do sądu.
Pan Stanisław chciał pomóc znajomej. Pożyczył jej pieniądze, poręczył za nią w pracy. Teraz został bez pieniędzy i ze sprawą sądową. Długi znajomej będzie spłacał jeszcze długo.
Pan Stanisław mieszka w Siedlcach, ma 74 lata. Niespełna 40-letnią Elwirę poznał przez znajomą. Zresztą, znał również jej rodziców, bo mieszkali w sąsiednim bloku.
– Zaprosiła mnie do mieszkania matki. Mówiła, że chce prowadzić kiosk z prasą w znanej sieci. Musiała mieć jednak osoby, które za nią poręczą. Wtedy spotkałem się z menadżerem, który podpisywał z nią umowę. Menadżer uprzedził mnie, że jeśli ona narobi długów, to ja, jako poręczyciel, będę za nie odpowiadał. Nałożyłem czapkę na głowę i wyszedłem.
Po kilku miesiącach do pana Stanisława zadzwoniła matka Elwiry.
– Przyjdź do nas na chwilę – poprosiła.
– Po co?
– Przyjdź, to się dowiesz.
Pan Stanisław poszedł. Czekali na niego Elwira, jej rodzice i jakiś mężczyzna.
– Okazało się, że to kolejny menadżer tej firmy. Znowu mnie poproszono o poręczenie dla Elwiry. Chciałem wyjść, ale zamknęli drzwi i przez godzinę mnie przekonywali, że na tym nie stracę. Menadżer tłumaczył, że poręczycielami będą też rodzice Elwiry, więc jak przyjdzie do ewentualnej spłaty długów, to z nich będą ściągane w pierwszej kolejności. Zgodziłem się.
najstarsze
najnowsze
popularne