Rozmowa ze Sławomirem Kordaczukiem, dyrektorem Muzeum Regionalnego w Siedlcach, laureatem tegorocznych „Złotych Skrzydeł” Tygodnika Siedleckiego.
Sławomir Kordaczuk (z prawej) przyjmuje statuetkę z rąk redaktora naczelnego TS Dariusza Kuziaka fot. Aga Król
Rozmowa ze Sławomirem Kordaczukiem, dyrektorem Muzeum Regionalnego w Siedlcach, laureatem tegorocznych „Złotych Skrzydeł” Tygodnika Siedleckiego.
Ze Sławomirem Kordaczukiem rozmawia Zbigniew Juśkiewicz.
Przypomnijmy sobie, niestety już dość odległe dzieje, kiedy to razem studiowaliśmy na siedleckiej uczelni „KO ”, czyli popularny kierunek kulturalno-oświatowy. Ja nie wiedziałem wtedy, co będę robił w przyszłości. Ale wiedziałem, co ty będziesz robił... Wiedziałem, że na pewno zwiążesz się z kulturą.
– Gratuluję przenikliwości, ale nie wiesz pewnie, że studia zaczynałem od zootechniki...
Szybko się jednak „nawróciłeś” na to, co ewidentnie było ci pisane. Jako kaowiec pasjonowałeś się historią regionu, historią sztuki, fotografią. Malowałeś i rzeźbiłeś. Zaczynałeś pisać. I pamiętam, że nie odpuściłeś żadnemu wiatrakowi.
– Na ich temat napisałem pracę magisterską. Chyba czułem wtedy, że wiatraki to coś ważnego dla naszej architektury, ale także kultury. I że to chyba ostatni moment na ich inwentaryzację i dokumentację fotograficzną.
Wtedy, na początku lat 80. XX w., wiatraki jeszcze były w naszym krajobrazie?
– Udało mi się udokumentować około 50 takich obiektów.
A ile dotrwało do dzisiaj?
– Na pewno mniej niż połowa. Chodzi o wiatraki trzech typów. Najstarszy, koźlak, stoi jeszcze w Nowym Bartkowie i Wodyniach. Holender najbliżej można obejrzeć w skansenie profesora Kwiatkowskiego w Suchej lub w Siemiatyczach. A jeśli chodzi o tak zwane paltraki, to w pobliżu nie ocalał chyba żaden. Jedne spłonęły, inne się po prostu rozpadły, a jeszcze inne przeniesiono i służą jako restauracje albo stoją gdzieś przy daczach i służą jako atrakcja krajobrazowa.
A co z młynarzami? Kiedy w naszym regionie ktoś ostatni raz mielił zboże w wiatraku?
– Był to pan Stanisław Sterniczuk z Chlebczyna koło Sarnak, który zmarł w 1988 roku. I niemal do śmierci mełł zboże. Jeszcze w 1986 roku widziałem, jak do pociągu wsiadały babcie, każda z woreczkiem mąki z wiatraka pana Stanisława.
Zapewne uwieczniłeś ten wyjątkowy obiekt?
najstarsze
najnowsze
popularne