Prezentujemy najnowszy felieton redaktora naczelnego TS, Dariusza Kuziaka.
.
Prezentujemy najnowszy felieton redaktora naczelnego TS, Dariusza Kuziaka.
Czy lasy w Polsce już zostały wycięte?
W niedzielę pojechałem obejrzeć lasy. Tak na wszelki wypadek. Ten pod Niwiskami był na miejscu, pod Podnieśnem – obecny. Tak samo ten między Karczewcem a Liwem. No i oczywiście przepastny Kryńszczak, schronienie bohaterów! Stoi, w pełnej krasie. Czuć w nim wiosnę.
Właściwie to się tego spodziewałem, ale wolałem sprawdzić, gdyż doniesienia były niepokojące. Margaret Atwood pytała dziennikarza Michała Nogasia, czy w Polsce wycięto już wszystkie lasy. Margaret Atwood to kanadyjska pisarka, ta od „Opowieści podręcznej”. Wiecie, co to jest „Opowieść podręcznej”? W HBO to puszczali, zdaje się... Nie wiecie? Nie szkodzi. Niewielka
strata. Uwierzcie na słowo, Margaret Atwood to znana pisarka.
Annie Proulx jest mniej znana. To autorka m.in. „Tajemnica Brokeback Mountain” (jak nie oglądaliście – patrz wyżej). Ona również pytała Nogasia, czy lasy już w Polsce zostały wycięte. Skąd to wiem? Z pewnych źródeł. Przeczytałem w „Gazecie Wyborczej”. Warto wiedzieć, czym żyją najbardziej postępowe umysły naszej planety, jakie są ich codzienne troski. Skąd wiedzą o wycięciu polskich lasów? Najpewniej z jakichś ichniejszych amerykańskich tefauenów czy wyborczych. Że mają wrażenia zamiast informacji? No tak, ale to na ich własne życzenie.
Przecież nie będziemy sprawdzać faktów, bo lubimy myśleć, że minister Szyszko wyciął sosny, połamał świerki i wymordował wiewiórki. Że co? Że chciał walczyć z kornikiem w Puszczy Białowieskiej? I pozwolił wyciąć drzewo tylko we własnym ogródku? A nawet na to zezwolił tylko na chwilę? No i co z tego? Statystyki zalesienia w Polsce są dostępne, wykresy, mapy, wszystko w zasięgu ręki, na trzy kliknięcia w internet. Ale takimi detalami nie będziemy paniusiom pisarkom głowy zawracać.
Tym bardziej, że badania socjologiczne dowodzą, że ludzie gotowi są stracić (lub przynajmniej mniej zarobić), byle nie musieć dowiadywać się o faktach, które są sprzeczne z tym, co sami myślą. Nie po to się kupuje „Newsweeka”, by przypadkiem dowiedzieć się, że 500+ pomogło dzieciom z biedniejszych rodzin pojechać na wakacje. Nie po to panie pisarki zza oceanu mają non stop włączone tubylcze amerykańskie tefaueny, żeby zaśmiecać sobie główki zbędną informacją, że lasy to od lat jakieś 30 procent powierzchni Polski. Ta wiedza światowym elitom jest zupełnie niepotrzebna. Przynajmniej do czasu, aż zostanie nadany komunikat, który od wieków przynosi im ukojenie: spokój panuje w Warszawie. Wtedy dowiedzą się, że sosen przybywa. Na razie są przekonane, że lasy zostały wycięte i to jest akurat to, w co chcą wierzyć. A że zupełnie odkleiły się od faktów? No cóż, może to im pomaga w twórczości...
W południowej Azji co krok spotyka się posągi Buddy, w różnych pozycjach. Najbardziej lubiłem tę, w której siedzący Siddhartha wyciągniętymi palcami dotyka ziemi. W ten sposób pokonuje demona Marę, pana iluzji, który żywi go złudzeniami i mami wizjami. Budda dotyka ziemi i wizje idą precz, wraca rzeczywistość. Dobry gest. Warto go od czasu do czasu powtarzać.
Gdy panie pisarki totalnie odlatują, a medialna histeria w sprawie polskich drzew dociera za Atlantyk i sięga Pacyfiku, jedziemy do lasu i dotykamy ziemi. Wokół Siedlec, nieważne, w którą stronę jedziesz – powiatowa droga albo wiedzie przez las, albo las widać gdzieś na horyzoncie. Dotykamy ziemi, iluzje znikają.
Felieton został opublikowany w 8. tegorocznym wydaniu TS.
najstarsze
najnowsze
popularne