Robert Kocon nie uznaje covidowego nakazu noszenia maseczek. I ponosi konsekwencje. Gdy chciał wejść do sądu w Węgrowie, żeby zapoznać się z aktami swojej sprawy, nie wpuszczono go.
fot. Sej
Robert Kocon nie uznaje covidowego nakazu noszenia maseczek. I ponosi konsekwencje. Gdy chciał wejść do sądu w Węgrowie, żeby zapoznać się z aktami swojej sprawy, nie wpuszczono go.
- To już naruszenie moich praw, gwarantowanych przez Konstytucję, m.in. prawa do obrony – mówi mężczyzna.
Od strachu do buntu
Węgrowianin Robert Kocon należy do tych, którzy uważają, że pod pretekstem walki z epidemią próbuje się ludziom odebrać wolność, a w konsekwencji uzależnić od władzy. W internecie prowadzi grupę „Nie wierzę w świrusa”.
Koronasceptykiem nie stał się od razu.
– Kiedy zaczęli w telewizji mówić o epidemii w Chinach, że idzie do nas, że trzeba zostać w domu, a wychodząc dezynfekować ręce, wierzyłem w to. Gdy wracaliśmy z żoną ze spaceru, wkładałem rękawice do zamrażarki, żeby zabić ewentualnego wirusa. Ale z czasem zapaliły mi się w głowie ostrzegawcze światełka. Gdybym uległ propagandzie telewizyjnej, dziś chodziłbym z workiem foliowym na głowie – ocenia.
Dlaczego zwątpił w działania związane z epidemią?
najstarsze
najnowsze
popularne