Jak ci się nie podoba decyzja prezydenta, to możesz odwołać się do… prezydenta
Robert Chojecki fot. Aga Król
Jak ci się nie podoba decyzja prezydenta, to możesz odwołać się do… prezydenta
Siedlecki radny Robert Chojecki twierdzi, że idea budżetu obywatelskiego została w Siedlcach wypaczona.
– Stał się on narzędziem do łatania dziur w budżecie – mówi radny.
Sam złożył wniosek do budżetu obywatelskiego, ale nie znalazł się on nawet na liście, nad którą głosują mieszkańcy.
– Czy to dlatego, że ja to zgłosiłem? – zastanawia się radny.
Budżet obywatelski to wydzielone pieniądze w budżecie miejskim, które dzielą sami mieszkańcy. Każdy może złożyć projekt, który trafia na listę. Potem rozpoczyna się głosowanie, a realizowane są pomysły, które zbiorą największą liczbę głosów. Najpierw jednak trzeba na listę trafić…
– Złożyłem do prezydenta projekt zakupu ozonatorów dla każdej miejskiej szkoły i przedszkola. Uznałem, że w czasie pandemii to potrzebny zakup, który ma wpływ na bezpieczeństwo dzieci, nauczycieli i pracowników szkoły. W dodatku byłoby to dla miasta korzystne, bo w tej chwili miasto ozonatory wypożycza, a tak to każda placówka miałaby je na własność i nie musielibyśmy za nie płacić.
Wniosek radnego jednak nie został wpisany.
– Dostałem odpowiedź od prezydenta, że mój wniosek nie kwalifikuje się do wpisania na listę. W tym
samym piśmie napisano, że mogę się odwołać od tej decyzji... do prezydenta. To jakiś absurd! Prezydent sam podpisuje pismo, że mogę się do niego odwołać.
Wniosku Roberta Chojeckiego nie wpisano na listę, bo, jak tłumaczył zastępca skarbnika miasta Grzegorz Kołodziejak, nie spełniał on kryterium ogólnodostępności, czyli nie mogła z niego korzystać nieograniczona liczba osób.
– Kompletnie tego nie rozumiem – mówi Robert Chojecki. – W liceum im. B. Prusa w ramach budżetu obywatelskiego utworzono planetarium, do którego też nie można wejść z ulicy. Ozonatory też miały być przeznaczone dla szkół.
– Każdy może umówić się i wejść do planetarium w określonym terminie – ripostował Grzegorz Kołodziejak.
– Do szkół wchodzą też rodzice – tłumaczy Robert Chojecki. – W czasach przed pandemią odbywały się też tam szkolenia i imprezy. Sprawdziłem to i w innych miastach nie robiono takich problemów. (jj)
najstarsze
najnowsze
popularne