Zamierza jak najdłużej utrzymać się na światowym poziomie.
Maciej Staręga fot. Polski Związek Narciarski
Zamierza jak najdłużej utrzymać się na światowym poziomie.
Z Maciejem Staręgą, reprezentantem Polski w biegach narciarskich, zawodnikiem UKS Rawa Siedlce, rozmawia Paweł Świerczewski.
Po zakończeniu sezonu zimowego w końcu ma Pan pewnie czas na odpoczynek.
- Tylko teoretycznie. Dużo jest do zrobienia w domu. Trochę się tych prac przez zimę nazbierało. Do tego doszły wiosenne porządki w ogrodzie. Nie za bardzo mam kiedy poleżeć.
Rozumiem, że żona goni do roboty...
- Dokładnie! Nie mogę zaniedbać obowiązków pozasportowych, ale aktywność też podtrzymuję. Nie grozi mi, że zardzewieję.
Niepokoją donies ienia o prawdopodobnej rezygnacji Lukasa Bauera z funkcji trenera polskiej kadry biegaczy. A zbliża się sezon olimpijski...
- Sytuacja nas zaskoczyła, trener nic nie sygnalizował. Wiem, że chodzi o sprawy rodzinne. Mam nadzieję, że uda się to poukładać, żeby mógł z nami pozostać.
Czyli jego odejście nie jest przesądzone?
- Sprawa wymaga spokojnego podejścia. Oczywiście zawodnicy woleliby wiedzieć, na czym stoją. W życiu jednak różnie się układa i trzeba to zrozumieć.
W minionym pucharze świata dwa razy wywalczył Pan miejsca w punktowanej 30. Taka sztuka nie udała się żadnemu innemu reprezentantowi Polski.
- Jest się z czego cieszyć. Byłem dobrze przygotowany i prezentowałem niezłą formę. Tych startów nie było jednak przez pandemię za dużo. Mogłem punktować częściej, ale czasami zabrakło szczęścia, innym razem świeżości. W tym sezonie nie puchar był priorytetem, a mistrzostwa świata w Oberstdorfie.
W nich sprawił Pan miłą niespodziankę, gdy w parze z Dominikiem Burym zakwalifikowaliście się do finału sprintu drużynowego, ostatecznie kończąc zmagania na 10. miejscu.
najstarsze
najnowsze
popularne