Katarzyna Piekart z Integracyjnego Klubu Sportowego IKS Siedlce do swojego bogatego dorobku sportowego dołożyła kilka dni temu kolejne mistrzostwo Polski w rzucie oszczepem.
Katarzyna Piekart fot. Aga Król
Katarzyna Piekart z Integracyjnego Klubu Sportowego IKS Siedlce do swojego bogatego dorobku sportowego dołożyła kilka dni temu kolejne mistrzostwo Polski w rzucie oszczepem.
Potrafi się Pani doliczyć, który to już medal w karierze?
– Chcąc się przygotować do rozmowy, próbowałam odgrzebać to w pamięci, ale mi się nie udało. W zawodach osób niepełnosprawnych biorę udział od 1999 roku. Przez ponad dwie dekady trochę się tych tytułów nazbierało. Przerwy miałam tylko na rodzenie dzieci, ale też nie za wiele, bo zawsze starałam się szybko wrócić do startów.
Czy zawodniczce, która zdobywała złoto olimpijskie, medale mistrzostw świata i Europy, ciężko jest się zmotywować do rywalizacji na krajowym podwórku?
– Przez pandemię nie było zbyt wielu możliwości, więc mocno wypatrywaliśmy wyjazdu do Bydgoszczy
na zawody. Muszę jednak przyznać, że odkąd zajmuję się prowadzeniem klubu, moje priorytety trochę się zmieniły. Czasami bardziej przejmuję się występami swoich podopiecznych niż własnymi. Moja motywacja nie jest już chyba taka sama, jak kiedyś. Chciałabym jednak pojechać do Tokio, ale bardziej z myślą pożegnania się z igrzyskami, niż walki o bicie rekordów i zdobywanie tytułów.
W najlepszej próbie rzuciła Pani niespełna 33 metry. Czy to rezultat na tę chwilę satysfakcjonujący?
– Forma jest taka, jaką się wypracowało. Ten wynik jest miarodajny energii poświęconej na treningi. Nie mogę więc być niezadowolona, bo wiem, że na dużo więcej nie zasłużyłam.
najstarsze
najnowsze
popularne