Siedleccy rugbyści są w dołku. Pytanie tylko, czy to chwilowy kryzys, czy początek chudych lat dla Pogoni? Z Adrianem Miałkowskim, dyrektorem ekstraligowej drużyny rugby MKS Pogoń Awenta Siedlce, rozmawia Paweł Świerczewski
fot. Aga Król
Siedleccy rugbyści są w dołku. Pytanie tylko, czy to chwilowy kryzys, czy początek chudych lat dla Pogoni? Z Adrianem Miałkowskim, dyrektorem ekstraligowej drużyny rugby MKS Pogoń Awenta Siedlce, rozmawia Paweł Świerczewski
- Pogoń w ostatnich latach zawsze kończyła rozgrywki na podium. W ubiegłym sezonie uplasowała się dopiero na piątym miejscu. To było spore rozczarowanie dla kibiców, którzy zdążyli się przyzwyczaić do pasma sukcesów.
- Dla nas również, gdyż bardzo chcieliśmy znów wywalczyć medal. Nie mogę jednak powiedzieć, że jego brak był wielkim zaskoczeniem. Chwała naszym liderom, że tak długo potrafili utrzymać się na szczycie, ale nic, szczególnie w sporcie, nie trwa wiecznie. W 2014 roku zdobyli wicemistrzostwo Polski. Później kilkukrotnie sięgali po brązowy medal. Szkoda, że nie było złota, bo tylko tego osiągnięcia brakuje im w dorobku.
- Czas płynie nieubłaganie. Powoli pałeczkę muszą przejmować następcy. Tylko czy są na to gotowi?
- Pracujemy nad tym, żeby byli, ale przebudowa drużyny to czasochłonny i bolesny proces. Nasz zespół
składa się z bardzo doświadczonych graczy i bardzo młodych chłopaków, którym nie można odmówić talentu, ale doświadczenia już tak. Brakuje dwudziestokilkulatków, którzy byliby spoiwem tej mieszanki. Dlatego wyniki są, jakie są.
- W ubiegłym sezonie wciąż jeszcze byliście w grze o medale, ale tak jakby zeszło z Was powietrze po cofnięciu decyzji o karze walkoweru dla Skry Warszawa. Pogoń straciła dopisane punkty, a jej główny rywal zyskał.
- Drużyna ciężko trenowała, walczyła, a podcięto jej skrzydła. Nasza sytuacja ligowa mocno się wtedy pogorszyła i do końca rozgrywek już nie uległa poprawie. Zawodnicy mieli poczucie niesprawiedliwości. Nie udało im się odbudować mentalnie.
najstarsze
najnowsze
popularne