To brzmi nieprawdopodobnie śmiesznie, ale, niestety, wydarzyło się naprawdę...
collage: Pyt, PxHere
To brzmi nieprawdopodobnie śmiesznie, ale, niestety, wydarzyło się naprawdę...
Pół dnia spędzili u Janki funkcjonariusze ABW, policji i prokuratury. Bo ponoć Janka groziła komendantowi głównemu straży granicznej pozbawieniem życia, wzbudzając uzasadnione obawy, że te groźby spełni. Janka ma 60 lat na karku i endoprotezę w biodrze.
– Dobrze, że mnie na glebę nie rzucili – cieszy się Janka. – No wiesz, endoprotezy szkoda.
Służby pojawiły się u Janki w poniedziałek o 9 rano. Dzień wcześniej Janka wróciła do Siedlec z wystawy psów, jak zwykle z pasmem sukcesów. Przenocowała u niej jeszcze koleżanka z Warszawy, Baśka. Uczciły zwycięstwo burbonem i poszły spać. A tu rankiem taka pobudka.
– Otwieram drzwi, sześć osób stoi... – opowiada Janka. – Ktoś mi wręcza nakaz przeszukania i wydania
urządzeń elektronicznych do łączenia z internetem. To ja w śmiech. Pomyślałam, że ktoś mnie wkręca, no ale żeby z takim rozmachem? Sześciu statystów?! A wtedy jeden pan z powagą informuje: proszę się nie śmiać, bo to bardzo poważna sprawa.
Janka dowiedziała się, że z jej adresu IP ktoś wysyłał groźby karalne pozbawienia życia pod adresem Komendanta Głównego Straży Granicznej Tomasza Pragi, przy czym groźby te wzbudziły uzasadnione obawy, że będą spełnione.
najstarsze
najnowsze
popularne